Polski żołnierz ugodzony nożem ubrany niezgodnie z przepisami?
"Gazeta Wyborcza" napisała, że według jej informatorów "zabity na polsko-białoruskiej granicy sierżant Mateusz Sitek nie miał na sobie tzw. lekkiej kamizelki chroniącej przed ciosami nożem; Takiego sprzętu brakuje większości żołnierzy patrolujących ten obszar". Według "GW", sierżant miał zostać zaatakowany, gdy próbował usunąć zainstalowany przez osoby chcące przekroczyć granicę lewarek samochodowy, służący do rozpychania dwóch przęseł zapory granicznej.
Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych dementuje
Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych - odpowiedzialne m.in. za wyposażenie żołnierzy - napisało w czwartek, że "śp. sierż. Mateusz Sitek ugodzony nożem na granicy był wyposażony zgodnie z przepisami, podobnie jak wszyscy żołnierze pełniący wówczas służbę". "28 maja br. na omawianym odcinku polsko-białoruskiej granicy obowiązywał kod wyposażenia lekki". W jego skład wchodzą m.in.:
- hełm,
- kamizelka taktyczna,
- broń z amunicją strzelecką,
- pakiet medyczny IPMed,
- gaz pieprzowy,
- tarcza policyjna,
- okulary ochronne.
Ponadto DGRSZ poinformowało, że "na skutek wzrostu ryzyka wystąpienia wrogich incydentów na części odcinków zmieniono obecnie kod wyposażenia na ciężki". Ten kod wyposażenia, jak informuje Dowództwo, nakazuje żołnierzom używanie kamizelek kuloodpornych z wkładem balistycznym. "Warto zaznaczyć, że kamizelka kuloodporna z takim wkładem ma miejsca niechronione przed ewentualnymi ciosami i w takie właśnie miejsce został ugodzony nożem nasz żołnierz" - napisano w komunikacie DGRSZ.
Śmiertelny atak na żołnierza na granicy z Białorusią
Polski żołnierz został raniony nożem 28 maja. Zaatakował go na odcinku granicy w okolicach Dubicz Cerkiewnych jeden z mężczyzn, którzy w grupie próbowali sforsować stalową zaporę. Gdy żołnierz używając tarczy ochronnej blokował wyłom w stalowej zaporze na granicy, sprawca - po przełożeniu ręki przez płot - ugodził go nożem w klatkę piersiową. W stronę rannego i udzielającej mu pomocy funkcjonariuszki Straży Granicznej rzucano gałęzie i kamienie.
21-latek najpierw trafił do szpitala w Hajnówce, potem został przetransportowany do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. Żołnierz zmarł 6 czerwca.