Jagiellonia Białystok rundę wiosenną Ekstraklasy nie rozpoczęła najlepiej. Porażka w Niecieczy z ostatnią Termalicą spowodowała sporo nerwowości, żółto-czerwoni niebezpiecznie zbliżyli się do strefy spadkowej. A jeśli dodamy do tego brak solidnych wzmocnień zespołu i bardzo dużo niedoświadczonej młodzieży, fani białostockiej drużyny słusznie mogli zacząć się niepokoić.
Kibice Jagiellonii z ostrożnym optymizmem patrzyli na podejście Piotra Nowaka, który był pozytywnie nastawiony do sytuacji w klubie. Szkoleniowiec wydawał się nie przejmować tym, że wszystkie dziury w składzie będzie musiał łatać białostocką młodzieżą.
Młodzież zdolna i na poziomie
Już spotkanie w Niecieczy pokazało, że ten optymizm trenera Nowaka nie był bezpodstawny. Zmiany jakie szkoleniowiec przeprowadził w drugiej połowie ożywiły poczynania Jagiellonii, a prym na boisku właśnie wiodła młodzież. Miłosz Matysik, Karol Struski, Oliwier Wojciechowski, Bartosz Bida zaprezentowali się całkiem nieźle, Jakub Lutostański też wysłał kilka sygnałów, że być może warto postawić na niego niż na Andrzeja Trubehę.
W Zabrzu wspomniana młodzież znowu dała o sobie znać, ale tym razem udało się już odnieść zwycięstwo. Pierwsze skrzypce w poniedziałek grał Struski, do momentu kontuzji świetne zawody rozgrywał Matysik. Trener Nowak przed startem rundy wiosennej powtarzał, że najbardziej liczył na tych doświadczonych zawodników, którzy mieli poprowadzić żółto-czerwonych w górę tabeli i uczyć tych młodych. Na razie wygląda to tak, że jedynie Michał Pazdan wywiązuje się z tej roli, a to młodzieżowcy ciągną za uszy pozostałych kolegów.
Tiru wrócił i to w wysokiej formie
Bogdan Tiru w trakcie meczu musiał awaryjnie zmienić kontuzjowanego Matysika i warto zwrócić uwagę, że Rumun, choć nie do końca gotowy, zagrał tak, jak na zawodnika tej klasy przystało. Bezbłędnie w obronie i dołożył sporo pod bramką rywala, asystując przy trafieniu Prikryla. Przy okazji zmiany Tiru, choć akurat wymuszonej, trzeba zaznaczyć, że znowu zmiany wprowadzone przez szkoleniowca białostockiej drużyny dały wymierny efekt w postaci odwrócenia losów meczu.
Charakter, konsekwencja i siła
Trener Nowak przed meczem z Górnikiem powtarzał, że jego drużynie brakuje doświadczenia i takiego boiskowego cwaniactwa. W poniedziałek jednak Jagiellonia pokazała to, czego oczekiwał od zespołu trener. To drużyna Jana Urbana z gry wyglądała lepiej, gospodarze stworzyli sobie co najmniej trzy znakomite okazje na zdobycie bramki. Żółto-czerwoni potrafili się z tego wybronić i w dodatku do samego końca starczyło zawodnikom sił i determinacji na walkę o pełną pulę.
Nowak przed wyjazdem do Zabrza apelował również o koncentrację i konsekwencję, tak żeby od początku spotkania pokazywać pełnię swoich umiejętności, a nie dopiero po stracie bramki. To się nie udało, przeciwnicy znowu w pierwszej połowie strzelili Jadze gola. Z perspektywy przyszłości tej drużyny ważne jest jednak, że piłkarzom udało się odwrócić losy tego meczu i ostatecznie wywieźć z Zabrza trzy punkty. Jeśli sukces w meczu z Górnikiem zbuduje tych młodych chłopaków, to w Białymstoku o utrzymanie nie będzie trzeba się martwić. A kto wie, może i miejsce w okolicach 4-5 wcale nie będą tak odległe.