Na Podlasiu panuje groźny wirus. To jedno z dwóch ognisk w Polsce!
W czasie wtorkowej konferencji prasowej GIS poinformował, że w tym roku jest więcej przypadków WZW A niż w ubiegłym. "W zeszłym roku o tej mniej więcej porze mieliśmy około 50 przypadków. W tej chwili ta liczba jest dwukrotnie wyższa. W kraju są obecnie dwa ogniska zakażeń WZW typu A - jedno w woj. podlaskim, gdzie jest ok. dziesięciu osób zakażonych, drugie w woj. lubuskim, gdzie zakażonych jest ok. dwadzieścia osób" - poinformował we wtorek główny inspektor sanitarny dr Paweł Grzesiowski.
Natężenie nowych zgłoszeń się zmniejsza, ale o wygaszeniu ognisk można będzie powiedzieć najwcześniej dwa miesiące od ostatniego przypadku.
Wirusowe zapalenie wątroby typu A. Co to?
Wirusowe zapalenie wątroby typu A, potocznie zwane żółtaczką pokarmową, to choroba wywołana przez wirus zapalenia wątroby typu A (HAV), który powoduje zmiany zapalne i martwicze w wątrobie. Zakażenie następuje najczęściej na drodze pokarmowej – przez brudne ręce lub skażoną żywność.
Choroba wylęga się w ciągu 8 tygodni i może przebiegać bezobjawowo, a więc bez żółtaczki. "Osoby chore mogą nawet o tym nie wiedzieć, ponieważ mogą mieć objawy niespecyficzne w postaci bólów brzucha, 1-2 dni gorszego samopoczucia" - powiedział dr Grzesiowski.
Sytuacja epidemiologiczna w Polsce
Grzesiowski przedstawił również bieżące dane na temat ostrych infekcji układu oddechowego. "W tej chwili jest o 30 proc. mniej zachorowań na grypę niż w pierwszym tygodniu marca" - przekazał. Do 9 marca zgłoszono prawie 70 tys. przypadków do systemu Centrum e-Zdrowia.
"To jest dobra wiadomość (...). Fala grypowa powoli wygasa i możemy oczekiwać, że tu już nie powinno wydarzyć się nic niezwykłego (...). Wydaje się, że sytuacja powoli się stabilizuje" - ocenił szef GIS.
Widać też stopniowy spadek zakażeń wirusem RSV - w ciągu ostatniego tygodnia zachorowalność spadła o 30 proc. "Okres ciszy", jak dodał Grzesiowski, zobserwowano także w przypadku COVID-19.
W dalszym ciągu aktywny jest także krztusiec, choć na mniejszym poziomie niż w szczycie zachorowań. "Nie jest tak, że krztuśca już wcale nie ma. Tych przypadków jest w dalszym ciągu trzykrotnie, czterokrotnie więcej niż w zeszłym roku o tej porze, ale gdybyśmy porównali to ze szczytem zachorowań, który przypadł na jesień ubiegłego roku i początek zimy, to mamy pięciokrotnie mniej zachorowań" - zaznaczył.
