Tragiczna śmierć 10-latki. Czy doszło do zaniedbania?
Prokuratura Rejonowa w Białymstoku prowadzi śledztwo w sprawie śmierci 10-latki z Gródka. Dziewczynka zmarła 6 grudnia w swoim domu. Rano znalazła ją matka, która – jak co dzień – przyszła obudzić córkę do szkoły. Gdy dziecko nie reagowało, natychmiast wezwano służby, lecz na pomoc było już za późno.
W środowym komunikacie prokurator rejonowa Elwira Laskowska potwierdziła, że sprawa dotyczy podejrzenia narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia przez osobę zobowiązaną do sprawowania nad nim opieki, a także nieumyślnego spowodowania śmierci. To oznacza konieczność bardzo wnikliwego zbadania działań szkoły i osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo uczennicy.
Dotychczasowe ustalenia śledczych rzucają niepokojące światło na wydarzenia z poprzedniego dnia. Z relacji zebranych przez prokuraturę wynika, że 10-latka przewróciła się w szkole, doznając uderzenia głową o podłogę. Według obecnych osób dziecko miało po tym wstać, jednak nikt nie wezwał pogotowia, mimo że urazy głowy – zwłaszcza u dzieci – zawsze wymagają konsultacji medycznej. Co więcej, rodzice nie zostali powiadomieni o incydencie, choć szkoła ma obowiązek informować o wszelkich urazach i niepokojących objawach.
Sekcja wyjaśni przyczynę śmierci uczennicy
Prokuratura podkreśla, że postępowanie jest na wczesnym etapie, a kluczowe będą wyniki zaplanowanej na najbliższy piątek sekcji zwłok. To ona ma dać odpowiedź, czy obrażenia głowy lub ich następstwa mogły doprowadzić do śmierci dziewczynki, a także pomóc ustalić, czy szybka interwencja medyczna mogła zmienić przebieg wydarzeń.
Śledczy gromadzą obecnie dokumentację, przesłuchują świadków, nauczycieli, uczniów i pracowników szkoły. Sprawdzane są również procedury panujące w placówce oraz to, czy zostały one zachowane.
Tragedia poruszyła mieszkańców Gródka oraz regionu. Rodzina, uczniowie i lokalna społeczność oczekują odpowiedzi, jak doszło do sytuacji, w której dziecko – po urazie odniesionym w szkole – mogło wrócić do domu bez jakiejkolwiek diagnozy i następnie umrzeć we śnie.
Prokuratura zapowiada, że zrobi wszystko, aby wyjaśnić sprawę możliwie szczegółowo i ustalić, czy doszło do zaniedbań.