Rolnicy Podlasie. Problemy w Plutyczach i Laszkach [05.02.2021]
Rolnicy z Podlasia niejednokrotnie doświadczyli już blasków i cieni popularności, którą przyniosły im występy w popularnym reality Fokus TV „Rolnicy Podlasie”. Najbardziej rozpoznawalnymi bohaterami serialu są bez wątpienia Andrzej i Gienek z Plutycz oraz Emilia Korolczuk z Rancza Laszki. Rolnicy szybko zyskali rzeszę wiernych fanów, którzy nie tylko obserwują ich w mediach społecznościowych, lecz także odwiedzają ich gospodarstwa, często przynosząc prezenty. Niestety, popularność niesie za sobą nie tylko miłe, ale i przykre wydarzenia. Przekonali się o tym już wcześniej Andrzej i Gienek z Plutycz, których na domiar złego w ostatnim czasie odwiedziła policja. Również Emilia z Laszek spotkała się z nieprzyjemnościami ze strony fanów serialu „Rolnicy Podlasie”, którzy w wyjątkowo nachalny i nieelegancki sposób nachodzili jej gospodarstwo. Nawet w okresie świątecznym, gdy rolniczka spędzała czas z rodziną i poświęcała się bożonarodzeniowej przerwie od pracy w gospodarstwie.
- Rolniczka z Podlasia podbija Youtube. Poznajcie Emilię Korolczuk i jej Ranczo Laszki!
- Gienek i Andrzej z Plutycz wspierają WOŚP! Możesz zdobyć ich gadżety
Rolnicy Podlasie. Emilia z Laszek nie wytrzymała
Emilia Korolczuk, prawdopodobnie najbardziej znana obecnie polska rolniczka, przerwała milczenie za pośrednictwem mediów społecznościowych. Podlasianka prowadzi na co dzień fanpage Ranczo Laszki, gdzie dzieli się z fanami najważniejszymi wydarzeniami z życia na gospodarstwie, ukazując, jak naprawdę wygląda życie na wsi. W drugim dniu świąt Emilka postanowiła wykorzystać Facebooka do przekazania ważnego komunikatu:
- Ludzie! Są Święta Bożego Narodzenia, pomimo wschodnio brzmiącego nazwiska jestem katoliczką i obchodzę święta teraz, ja mam życie prywatne, spędzam mój czas z najbliższą rodziną, kilka wolnych godzin w roku – napisała rolniczka. - Jak można kogoś najeżdżać, włazić jak do siebie na czyjąś posesję przy ujadających psach! Tym bardziej po pijaku, jak to miało miejsce dzisiaj. Nasze gospodarstwa to nie jest park, do którego się idzie na spacer. Uszanujcie tych kilka dni w roku, przestańcie jeździć przez wioskę i ciągle fotografować nasze dom.
Emilia podzieliła się również z fanami, że wciąż pada ofiarą „głuchych” czy zupełnie niepotrzebnych telefonów np. z życzeniami. Określiła je jako jedną z ulubionych rozrywek „fanów Emilki”. Rolniczka nie wytrzymała i w 2. dzień świąt opublikowała listę numerów „prześladowców”, którzy dzwonili, a potem, po chwili milczenia, rozłączali się.
- Tak, wiem, zaraz znajdą się tacy mili, którzy powiedzą "jesteś osobą publiczną", albo "chciało się wystąpić w tv to trzeba teraz nieść ten krzyż" – dodała Emilka. - Otóż w programie Rolnicy wystąpiłam przypadkowo, nie było żadnego kastingu, nigdzie się nie zgłaszałam, nie miałam pojęcia ani ja, ani inni bohaterowie serialu, że program odniesie taki sukces, nie byliśmy gotowi na aż takie zainteresowanie naszymi naprawdę skromnymi osobami – wyjaśniła rolniczka z Podlasia.
Andrzej i Gienek z Plutycz mają problemy
Popularność niejednokrotnie dawała się we znaki również Andrzejowi i Gienkowi z Plutycz. Sympatyczni rolnicy prowadzą gospodarstwo pod Bielskiem Podlaskim. Często odwiedzali ich fani, którzy chcieli na własne oczy zobaczyć słynne niebieskie krowy czy błoto z programu „Rolnicy Podlasie”. Życzliwe osoby często przychodzą do Plutycz z prezentami, wśród których był m.in. alkohol. Andrzej niejednokrotnie apelował do fanów, aby nie przynosili „napojów wyskokowych”, ponieważ on ich nie pije, a ojcu mogą zaszkodzić.
Problemy w Plutyczach nie dotyczą tylko „nietrafionych” prezentów, lecz także donosów na policję czy do sanepidu. Jak mówił Andrzej, często wynikają one z ludzkiej zazdrości czy złośliwości. Ostatnio rolnik z Podlasia miał nieprzyjemności z policją, a po jej wizycie w gospodarstwie został nawet zatrzymany.
Po serii donosów od nieżyczliwych Andrzejowi i Gienkowi osób ten pierwszy postanowił publicznie wyjaśnić wszystko za pośrednictwem mediów społecznościowych [pisownia oryginalna]:
- Długo się zastanawiałem czy napisać ten post. Jest to dla mnie trudne. Będzie dłuugo.. Od jakiegoś czasu zmagam się z kłopotami związanymi z oskarżeniami.. Zapytacie, o co chodzi? A o krowę, która wlazła na pole sąsiada, a o konie które przekroczyły rzekę i chodziły po polu z innymi końmi, a to o drogę polną po której tylko ja nie mogę jeździć.. jest tego jeszcze więcej. I zapytacie dlaczego? Jak to na wsi, różne są sutuacje, ale już denerwuje mnie ta zazdrość i złość innych. No jak można to nazwać? Ja nie z tych co zgłaszają takie rzeczy, bo to tylko zwierzę, krzywdy tym nie wyrządza człowiekowi. Też inni korzystają z drogi polnej, która do mnie należy, i nie moje krowy czy pies wchodzą na moje pole czy podwórko. Nie dzwonię, nie jeżdżę, nie piszę donosów, bo tak to trzeba nazwać. A może czas to zmienić?
Dalej Andrzej wyjaśnił, że postanowił podjąć kroki prawne [pis. oryginalna]:
- Podjąłem decyzję, że będę walczył, mimo wszystko razem z prawnikiem. Ojciec się poddał ma już swoje lata i mówi "co ma być to będzie". Wszystkie mandaty, grzywny i opłaty sądowe są wyższe niż nasze wynagrodzenie z telewizji za cały rok. Nie żebrzemy, bo jeść mamy. Niektórzy myślą że jesteśmy bogaczami bo pracujemy w telewizji. Uwierzcie mi że to nie są duże pieniądze. A jeden odcinek nagrywa się nie raz całymi dniami. Nie ukrywamy góry pieniędzy za stodołą. Nikt nie jest idealny i powiem szczerze że nagrania pokazały mi jaki mam trudny charakter. Jestem uparty i niepotrzebnie denerwuję się na tatę. Przepraszam. Moje postanowienie noworoczne to poprawa zachowania, żeby takich sytuacji nie było.