- Podczas tej operacji zastosowaliśmy dwie techniki operacyjne: "atakowaliśmy: endoskopowo guz od strony nosa, a pod powiększeniem ezgzoskopowym, z dojścia od przodu przez spojówkę oka, odpreparowaliśmy go od niezwykle delikatnych nerwów i naczyń oczodołu – tłumaczy dr hab. Tomasz Łysoń, z Kliniki Neurochirurgii. - Z całą pewnością jest to pierwsza tego typu operacja w Polsce, a zapewne również i na świecie. Operując oczodół pod mikroskopem, nie moglibyśmy wprowadzić do nosa endoskopu, gdyż te dwa urządzeni po prostu by się w tym małym polu operacyjnym nie zmieściły.
Szpital tymczasowy szuka ratowników medycznych. Za ile? Stawka zwala z nóg
Operacja była pierwszą taką w Polsce, a umożliwiło ją wykorzystanie egzoskopu - urządzenia łączącego w sobie funkcjonalności mikroskopu i endoskopu. Obecnie w chirurgii mózgu i rdzenia wszystkie operacje wykonuje się w optycznym powiększeniu, używając zaawansowanych technologicznie i bardzo drogich mikroskopów operacyjnych. Tam, gdzie mikroskop nie może zajrzeć używa się równie skomplikowanych technicznie endoskopów, z których obraz chirurg ogląda na zewnętrznym, dwuwymiarowy monitorze. Odtworzenie trójwymiarowości odbywa się "w mózgu chirurga" i zazwyczaj wymaga długiego treningu.
Egzoskop umożliwia widzenie pola operacyjnego tak, jak oglądają świat owady, czyli trójwymiarowo. Posiada umocowaną na robotycznym ramieniu wysokiej klasy głowicę optyczną z cyfrową kamerą, której obraz przekazywany jest - podobnie jak przy endoskopii - na monitor o wysokiej rozdzielczości – 8K.
Po założeniu specjalnych okularów chirurg widzi operowane struktury nie tylko w trzech wymiarach, ale również w znacznie większym powiększeniu, niż może to zapewnić najlepszy nawet mikroskop. Jednak problemem pozostaje cena urządzenia (ok. 1,8 mln zł), która przewyższa cenę tradycyjnego mikroskopu operacyjnego.