Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku stanął 41-letni białostoczanin, który podczas ubiegłorocznego marszu zaczepił przypadkowe osoby (małżeństwo mieszkające w Warszawie) i je obrażał. Pod adresem pary padły obraźliwe i wulgarne określenia.
Przyznał się do użycia poniżających określeń. Tłumaczył, ze przyszedł na Marsz Równości z ciekawości. Zaznaczał, że nie zgadza się z takimi przemarszami, ale przyznał, że puściły mu nerw. Jeszcze przed ogłoszeniem worku przepraszał parę.
Sad zdecydował o ograniczeniu wolności z obowiązkiem wykonywania prac na cele społeczne
Sędzia Barbara Paszkowska podkreślała, ze żadne przekonania nie dają prawa do poniżania innych. -Własne poglądy i kwestia nie zgadzania się z pewnymi zachowaniami nie upoważniają do atakowania słownego innych ludzi" - dodała
Wyrok jest nieprawomocny