Przed meczem kibice zorganizowali Święto Ultry, w ramach którego przemaszerowali z centrum Białegostoku na stadion. Frekwencja na marszu dopisała, na trybunach również, bo mecz obejrzało ponad 17 tys. widzów. tmosfera była kapitalna, zabrakło tylko zwycięstwa.
Lech lepiej rozpoczął
Obie ekipy od początku szukały sytuacji bramkowych, jednak to Lech wyszedł na prowadzenie w 18 min. spotkania. Autorem trafienia był Filip Marchwiński.
Jagiellonia ruszyła do odrabiana strat, ale goście rozbijali ataki białostoczan.
W 30 min. było już 2:0 dla Lecha. Piłka odbiła się od ręki Jose Naranjo, a rzut karny wykorzystał Filip Szymczak.
Druga połowa
Jagiellonia ruszyła do zmasowanych ataków, ale brakowało wykończenia akcji. "Żółto-Czerwoni mieli nawet rzut karny, ale sędziowie uznali, że Marczuk był na minimalnym spalonych. Zresztą decyzje arbitra Sylwestrzaka wywoływały falę niepochlebnych okrzyków z trybun białostockiego stadionu.
W 82. min Jagiellonia strzeliła gola po ładnej akcji, którą wykończył strzałem Kristoffer Hansen.
Jaga atakowała do samego końca, spychając rywali do obrony, ale wyniku nie udało się zmienić. Lech zwyciężył 2:1.
Jaga nadal liderem
Jagiellonia mimo porażki pozostała na fotelu lidera z dorobkiem 41 punktów. Lech jest na miejscu trzecim.