Jagiellonia w ostatnich meczach słynie z tego, że strzela i traci dużo goli. Nie inaczej było w meczu z wiceliderem tabeli. Dziury w defensywnie było widać już od pierwszych minut meczu, a to że Raków wszystkich nie wykorzystał, to już jego ból głowy.
W 17 minucie gospodarze wyszli na prowadzenie po golu były piłkarza Jagi Andrzej Niewulisa. Dwadzieścia minut później było, przez chwile, 2:0, ale sędzie po analizie VAR dopatrzył się spalonego.
W drugiej połowie zaatakowali białostoczanie, ale to Raków strzelił drugą bramkę, po tym jak rzut karny wykorzystał Petr Schwarz.
W 69. minucie Maciej Makuszewski otrzymał podanie od Imaza i pokonał bramkarza ekipy z Częstochowy. Po chwili szanse na wyrównanie miał Fedor Cernych, ale tym razem lepszy był golkiper gospodarzy.
W 75 minucie było 3:1, po tym jak kolejna "jedenastkę"w tym meczu wykorzystał Petr Schwarz. W doliczonym czasie gry wynik spotkania ustalił Jesus Imaz.
Jagiellonię 20. grudnia czeka mecz z Górnikiem Zabrze