Jagiellonia w starciu z trzecia ekipą Ekstraklasy nie była faworytem. Ponadto zespół trapiły kontuzje i Jaga musiała zagrać bez Jesusa Imaza, a kontuzji przed meczem doznał będący ostatnio w dobrej formie Wojciech Łaski.
Dodatkowo w pierwszej połowie mecz boisko opuścił Marc Gual i siła ataku Jagiellonii została bardzo mocno osłabiona. "Żółto-Czerwoni" walczyli jednak do końca i doprowadzili do remisu. Po podaniu Nene strzelał Bartosz Bida i interwencji obrońcy futbolówka wpadła do siatki.
Przyjechaliśmy do Łodzi z zamiarem zwycięstwa, ale biorąc pod uwagę przedmeczowe kontuzje Miłosza Matysika, Wojtka Łaskiego i Jesusa Imaza oraz uraz, którego w trakcie gry nabawił się Marc Gual, musimy inaczej cenić tej jeden punkt. Zawodnicy, którzy czekali na swoją szansę, pokazali charakter. Chwała zespołowi, że wykorzystaliśmy sytuację w końcówce. Szanujemy ten punkt - mówi trener Jagiellonii Maciej Stolarczyk
11 lutego Jagiellonia zagra na własnym stadionie z Pogonią Szczecin