Przejechał psa przy granicy z Białorusią. Koniec procesu funkcjonariusza SG

2025-10-29 13:20

Funkcjonariuszowi Straży Granicznej zarzuca się umyślne przejechanie psa służbowym pojazdem na drodze pasa granicznego z Białorusią. Prokuratura wnioskuje o karę roku więzienia w zawieszeniu i 5 tys. zł nawiązki. Obrona chce uniewinnienia. Wyrok ma zostać ogłoszony w połowie listopada.

Przejechał psa przy granicy z Białorusią. Koniec procesu funkcjonariusza SG

i

Autor: X/Podlaski Oddział SG/ Materiały prasowe (zdj. ilustracyjne)
  • Funkcjonariusz Straży Granicznej jest oskarżony o umyślne przejechanie psa służbowym pojazdem przy granicy z Białorusią.
  • Prokuratura domaga się roku więzienia w zawieszeniu i nawiązki, podczas gdy obrona wnioskuje o uniewinnienie, twierdząc, że było to zdarzenie przypadkowe.
  • Dowody, w tym nagrania z monitoringu, wskazują na celowe działanie, jednak motywacja pozostaje nieznana.
  • Wyrok w tej sprawie ma zostać ogłoszony w połowie listopada. Dowiedz się więcej o szczegółach procesu.

Śmiertelnie przejechał psa przy granicy z Białorusią. Śledztwo ws. funkcjonariusza SG

Sąd Rejonowy w Sokółce przesłuchał w środę dwóch ostatnich świadków i zamknął przewód sądowy, a strony wygłosiły mowy końcowe.

Sokólska prokuratura rejonowa prowadziła śledztwo w tej sprawie na podstawie zawiadomienia Straży Granicznej. Wśród dowodów są nagrania z monitoringu na granicy i zeznania świadków, w tym żołnierza, który jechał z oskarżonym i dwóch żołnierzy z granicznego posterunku.

Z ustaleń śledztwa wynika, że w sierpniu 2024 roku funkcjonariusz z placówki SG w Nowym Dworze, prowadząc służbowy samochód i wykonując służbowe zadania, na drodze wzdłuż granicy z Białorusią przejechał psa, który tam biegał. Zwierzę zginęło na miejscu. Nie był to pies służbowy SG.

Pograniczniki znęcał się nad psem? Grozi mu kara trzech lat więzienia

Według ustaleń prokuratury, funkcjonariusz jechał tzw. drogą techniczną, podczas patrolu miał sprawdzić stan stalowej zapory na granicy z Białorusią. Po obejrzeniu przekazanych przez SG nagrań monitoringu (na tej granicy jest też tzw. zapora elektroniczna, czyli sieć kamer i czujników) i zebraniu innych dowodów śledczy ocenili, że mężczyzna umyślnie przejechał psa.

W zarzucie jest mowa o znęcaniu się nad psem, czego skutkiem była śmierć zwierzęcia. 36-letni oskarżony nie przyznaje się, przy zarzucie postawionym przez prokuraturę grozi do trzech lat więzienia.

Funkcjonariusz zapewnia, że psa nie zauważył w porę i przejechał go przypadkowo i nieumyślnie. Twierdzi, że zwierzę wbiegło nagle pod koła, a po przejechaniu go myślał, że trafił na duży kamień.

Jednoznaczne dowody. "Kierowca nie zwalniał"

Kierując do sądu akt oskarżenia, prokuratura poinformowała, na podstawie ustaleń powołanego w śledztwie biegłego z zakresu ruchu drogowego, że kierowca z dużej odległości powinien był widzieć psa, nie był zmuszony do hamowania awaryjnego, a wystarczającym manewrem obronnym byłaby redukcja prędkości poprzez hamowanie silnikiem.

Obaj przesłuchani w środę świadkowie mówili, że dwa psy kręciły się w pobliżu posterunku, były tam dokarmiane, miały wodę. Jak to określili przesłuchani żołnierze, były też „użyteczne i czujne”, bo reagowały na inne zwierzęta, ruch pojazdów czy ruch za stalową barierą, czyli po stronie białoruskiej. Obaj żołnierze mówili o ogromnym zaskoczeniu, gdy doszło do przejechania jednego z tych psów przy ich posterunku. Mówili też, że kierowca nie zwalniał, pojechał dalej, zawrócił i pojechał z powrotem i dopiero za kolejnym razem zatrzymał się przy psie, który już nie żył.

W ocenie prokuratury, zebrane dowody jednoznacznie wskazują, że oskarżony przejechał psa umyślnie, z premedytacją choć - jak mówił w mowie końcowej prok. Łukasz Kosiorek - nie udało się ustalić, jaka była motywacja tego działania.

- Możemy sobie tylko gdybać. Może to był gorszy dzień, zły nastrój, może wola zakończenia służby i udania się szybko do domu. Fakt jest bezsporny: pies został przejechany, pies był widoczny, była możliwość zatrzymania pojazdu - powiedział prokurator.

- W tej sprawie nie ujawniły się żadne okoliczności wskazujące na to, że oskarżony mógł nie zauważyć psa na drodze swojego ruchu - mówił w mowie końcowej. Ocenił, że sytuacja była jasna i klarowna i każdy kierowca, który ma już jakieś doświadczenie (oskarżony ma prawo jazdy od blisko 10 lat) musiał zobaczyć, że ma przed sobą psa.

Za kluczowy dowód wskazujący na umyślne działanie, uznał nagranie z monitoringu. Złożył wniosek o rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata i 5 tys. zł nawiązki na cel związany z ochroną zwierząt.

Obrona chce uniewinnienia funkcjonariusza SG

Obrona chce uniewinnienia. W jej ocenie prokuratura nadinterpretuje lub jednostronnie ocenia dowody. - Ustalenie w tej sprawie jest jedno i nikt tego nie kwestionuje: pies został rozjechany. Natomiast czy umyślnie czy nieumyślnie, jest to clue problemu i na tym należy się skoncentrować oceniając materiał dowodowy - mówił obrońca Piotr Iwaniuk.

W jego ocenie, nie ma mowy o celowym działaniu jego klienta. Mec. Iwaniuk mówił, że oskarżony nie widział psa i - jak przekonywał - świadczy o tym całe jego zachowanie. - Nie zmienił toru ruchu, nie zmniejszył ani nie zwiększył prędkości, on jechał tak, jak jechał - powiedział.

Mówił też, że żaden ze świadków, w tym jadący z funkcjonariuszem żołnierz, nie reagował. Jak dodał, gdyby przyjąć że jego klient działał celowo i bezrefleksyjnie, to musiałby wykazywać np. cechy sadystyczne. Odwoływał się do badań i opinii na temat oskarżonego, że tak nie jest.

- Nie zgrywa mi się to wszystko w celowe działanie. Odpowiedź jest jedna: nie widział psa - podkreślał obrońca. W jego ocenie, dopiero po fakcie dotarło do kierowcy co się stało, wtedy powiadomił dyżurnego i wrócił na miejsce.

- Jest mi bardzo przykro, że przejechałem tego psa - krótko powiedział oskarżony. Poprosił o uniewinnienie.

Białystok Radio ESKA Google News
Bóbr na przejściu granicznym
Express Biedrzyckiej
Kuisz: Toczy się PERMANENTNA WOJNA! Potrzebna POLSKA "ŻELAZNA KOPUŁA"! Rosja NARUSZYŁA granice NATO! EXPRESS BIEDRZYCKIEJ