Do tragicznego zdarzenia doszło w piątek, 12 lutego, w domu jednorodzinnym przy ul. Dolnej 28 w Hajnówce. Ogień pojawił się po godzinie 11. W budynku mieszkała pani Anna z synem. Mieszkała, bo już nie mieszka. W ciągu kilku minut ich życie legło w gruzach, a żywioł pozbawił rodzinę dachu nad głową. Pomimo wysiłków straży i szybkiego przyjazdu zastępów na miejsce, nie udało się uratować niczego z wyposażenia domu.
Jak relacjonowali strażacy z PSP w Hajnówce, gdy dojechali na miejsce, budynek drewniany objęty już był pożarem. Panowało w nim silne zadymienie widoczne ze znacznej odległości. Poza budynkiem znajdowała się starsza kobieta, która w asyście ratownika została bezpiecznie odprowadzona do sąsiadów. Nie potrzebowała pomocy medycznej.
- Pożarem objęta była część szczytowa obiektu, lecz pożar bardzo szybko się rozprzestrzeniał z uwagi na silny wiatr oraz wybite szyby w oknach, które pod wpływem temperatury uległy stłuczeniu - czytamy w raporcie strażaków. - Do budynku wprowadzona została rota gaśnicza, która starała się opanować pożar od wewnątrz. W trakcie prowadzonych działań jeden z ratowników wyniósł z płonącego budynku psa właścicielki, który został jej przekazany.
Pani Anna i jej syn przeprowadzili się do sąsiadki.
- Proszę sobie wyobrazić, że zostajemy bez dachu nad głową w trzaskający mróz - pisze Helena Kuklik, która zaangażowała się w zbiórkę pieniędzy dla pogorzelców. - Aż łzy się cisną do oczu. Bez względu na to, jaka jest odpowiedź na pytanie dlaczego, to teraz najważniejsze jest, aby znaleźli się ludzie z chęcią pomocy. Niezawodni na Paszkach są mieszkańcy ul. Pszenicznej, którzy w przeciągu godziny zebrali 2300 zł.
Kobieta prosi wszystkie osoby o dobrych sercach, aby pomogli tym nieszczęśliwym ludziom i wsparli finansowo lub rzeczowo. Udostępniła nr konta bankowego, na które można przelewać pieniądze.