Białystok. Nietypowa kradzież w centrum. Złodziej ukradł fileta z kurczaka.
Popularna maksyma głosi: Jak kraść, to miliony. Pewien złodziej z Białegostoku postanowił nie startować z tak wysokiego pułapu, a do tego połasił się na dość nietypowe produkty. Nieskutecznie, ponieważ ostatecznie wpadł w ręce policji.
Jednak po kolei.
Zdarzenia rozegrały się w minioną środę. Tuż po godzinie 19 dyżurny białostockiej komendy otrzymał zgłoszenie o kradzieży, do której doszło w jednym ze sklepów w centrum miasta na terenie Białegostoku. Na miejsce pojechali mundurowi z białostockiego oddziału prewencji.
Policjanci z patrolu ustalili, że do sklepu wszedł mężczyzna i podczas zakupów zjadł migdały, a następnie schował batonika i filet z kurczaka. Przechodząc przez kasę, zapłacił jedynie za alkohol. Co go zdradziło?
Złodziej kontra ochroniarz
Poczynania 31-letniego złodzieja obserwował pracownik ochrony, który ostatecznie stanął na drodze przestępcy. Mężczyzna nie zamierzał jednak się poddawać, ponieważ podjął walkę o swój "łup". Aby nie dać za wygraną, odepchnął "ochroniarza" i uciekł ze sklepu.
Policjanci po kilku minutach poszukiwań odnaleźli mężczyznę, który odpowiadał rysopisowi podanemu przez pracowników sklepu. Na widok radiowozu zaczął uciekać, ale po krótkim pościgu został zatrzymany.
31-latek usłyszał zarzut kradzieży rozbójniczej mniejszej wagi. Za to przestępstwo grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.