W środę odbyła się debata na temat tego lotniska. Z powodu pandemii nie mogli wziąć w niej udziału mieszkańcy. Pierwotnie w debacie miało uczestniczyć bezpośrednio 25 osób. W środę rano biuro prasowe prezydenta Białegostoku poinformowało jednak, że nie zezwolił na to sanepid, który nakazał zmianę formuły spotkania. Dlatego spotkali się i głos zabierali tylko paneliści. Debata była transmitowana online.
Województwo podlaskie jest jedynym regionem w Polsce, w którym nie ma lotniska regionalnego. Przed laty były plany jego budowy, ale samorząd województwa podlaskiego z nich zrezygnował. Na sportowym lotnisku Krywlany miasto Białystok, ze wsparciem finansowym samorządu województwa, zbudowało w ostatnich latach utwardzony pas startowy o długości 1 tys. 350 m. Na razie, ze względu na istniejące przeszkody lotnicze wykorzystywane jest ok. 850 m długości tego pasa, a władze miasta chcą by mógł być wykorzystywany cały, jednak trzeba w tym celu wyciąć wiele drzew.
Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski mówił podczas debaty, że w dyskusji o lotnisku Krywlany chodzi o dalszy rozwój i przyszłość miasta. Czy będziemy mieli czynnik, który będzie pobudzał rozwój, czy też będzie włączony zaciągnięty hamulec - mówił. Wskazywał, że decyzje ws. Krywlan podejmuje w imię odpowiedzialności za miasto.
- Ta odpowiedzialność każe mówić, że jest to jedyna szansa, jedyna, nie ma innej szansy - zapraszam ekspertów, kogokolwiek - aby miasto Białystok, aby województwo podlaskie nie było białą plamą na polskiej mapie lotniczej, bo inaczej lotnisko regionalne (...) w perspektywie 30 lat nie ma szans powstać. Ono nie będzie dofinansowane z UE oraz nie ma tego lotniska w żadnych dokumentach strategicznych - mówił Truskolaski.
Prezydent miasta zapowiedział, że w miejsce wyciętych kilkunastu tysięcy drzew będzie zasadzonych ok. 30 tys. nowych.
Jego zdaniem Krywlany to lotnisko na miarę obecnych możliwości, ale też szansa na uruchomienie "regularnych lotów". Mówił, że są przewoźnicy zainteresowani organizacją lotów. Wskazał, że na początek jest mowa o tym, aby na Krywlanach odbywały się dziennie 2-3 starty i lądowania, "dwie, trzy destynacje", do których trzeba będzie i tak dopłacać.
Karzyna Sztop-Rutkowska reprezentująca sprzeciwiające się wycince Lasu Solnickiego Stowarzyszenie Okolica oceniła, że decyzja o budowie pasa na Krywlanach była "ogromnym błędem i grzechem". Podkreśliła, że ze skróconego pasa na Krywlanach mogą korzystać samoloty biznesowe. - To lotnisko będzie nas bardzo dużo kosztować - mówiła. Dodała, że według oficjalnych materiałów opublikowanych przez miasto, do 2025 r. trzeba będzie dołożyć do lotniska ok. 130 mln zł. Jej zdaniem, wycinka tak dużej ilości drzew w lesie ochronnym, jakim jest dla miasta Las Solnicki to znaczne straty społeczne, przyrodnicze i zdrowotne dla mieszkańców.
Pytana o to, czy możliwa jest rekompensata strat przyrodniczych skutków wycinki odpowiedziała, że nie. Jej zdaniem nie można mówić, że młode sadzonki zrekompensują dorosłe wycięte drzewa z kompleksu leśnego. Zaznaczyła, że miasto nie informowało dotąd, jakie szkody w drzewostanie są konieczne, by korzystać z całego pasa.
Adam Kwiatkowski z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku mówił, że leśnicy nie są stroną w decydowaniu o tym, w jakim kształcie ma działać lotnisko Krywlany. Przyznał, że leśnicy mają wątpliwości, jak realizować decyzję o wycince konkretnych, pojedynczych drzew. Jego zdaniem to trudne od strony technicznej, by nie uszkodzić innych drzew.
Sprawę wycinki od strony prawnej rozstrzygnie Wojewódzki Sąd Administracyjny. Wpłynęły tam bowiem skargi na decyzję Samorządowego Kolegium Odwoławczego w sprawie wydanego zezwolenia na usunięcie tych drzew jako przeszkód lotniczych. Skargę złożyło nadleśnictwo Dojlidy oraz będące stroną społeczną w tej sprawie stowarzyszenie "Okolica". Leśnicy podnoszą, że metoda wyznaczenia drzew do wycinki była nieprecyzyjna oraz że miasto Białystok nie dopełniło właściwych procedur, zanim wydało decyzję o konieczności wycinki - nie było m.in. konsultacji społecznych. (PAP)