- Mamy do czynienia z kryzysem humanitarnym- mówią aktywiści skupieni w organizacji Grupa Granica, która od kilku tygodni monitoruje sytuację na pograniczu polsko - białoruskim. - Jeżeli nic nie zrobimy, ci ludzie będą umierać - apeluje Anna Dąbrowska z organizacji Homo Faber
Do dramatycznej sytuacji doszło w poniedziałek(27.09) przed placówką Straży Granicznej w Michałowie, gdzie około 20-osobowa grupa imigrantów ( w śród nich kilkoro dzieci) prosiła, aby nie wywozić ich ponownie na Białoruś. Tam -jak podkreślali- są bici i wypychani do Polski.
Według informacji Grupa Granica, uchodźcy, w tym ośmioro dzieci, zostali jednak odstawieni przez służby mundurowe na granicę polsko-białoruską.
- Kryzysu humanitarnego nie rozwiąże uparta dehumanizacja uchodźców, przejawiająca się m.in. stosowaniem określenia „nielegalni migranci”. Nielegalny może być czyn, a nie człowiek. Humanitarna postawa wobec ofiar obrzydliwego procederu handlu ludźmi, uprawianego przez władze białoruskie i bezpieczeństwo państwa nie muszą się wzajemnie wykluczać. Wręcz przeciwnie, są to naczynia połączone - informuje w specjalnym oświadczeniu Helsińska Fundacja Praw Człowieka
Na pograniczu polsko-białoruskim zmarło już czterech imigrantów. Ostatni przypadek śmiertelny miał miejsce w piątek (24.09). Ustalane są przyczyny śmierci. Pierwsze wyniki nie wskazują ani na wyziębienie, ani na zawał serca - informuje MSWiA. Obecnie przeprowadzane są badania toksykologiczne.
W najbliższy czwartek (30.09) ulicami Białegostoku ma przejść marsz, którego uczestnicy chcą zaapelować o humanitarne traktowanie osób przekraczających granicę. Marsz ma dotrzeć przed konsulat Białorusi, aby zamanifestować wobec zbrodniczych działań reżimu Łukaszenki.
Marsz planowany jest na godz. 18.