Co do zasadności odgwizdania faulu na Przemysławie Mystkowskim i pokazania "wapna" głowili się nawet sami kibice Jagiellonii. Sędzia Piotr Lasyk po krótkiej naradzie z wozem VAR podtrzymał jednak swoją decyzję. Jak się później okazało był to jedyny gol w potyczce między drużynami z Podlasia i Śląska
Pierwsza połowa nie należała do interesujących. Padły tylko dwa strzały na bramkę - jeden z nich Jakova Puljić-a po podaniu Romanczuka o mało nie zakończył się golem. Druga połowa była bogatsza w emocje sportowe. Obie drużyny ruszyły do walki, ale skuteczniejsza okazała się Jaga.
W trakcie meczu padły dwa słupki. Autorem jednego z nich był Taras Romanczuk z Jagiellonii Białystok, drugiego Erik Exposito Fernandez ze Śląska Wrocław. W doliczonym czasie gry wynik mógł podwyższyć Jesus Imaz, niestety słabo spisujący się w rundzie wiosennej Balleste i tym razem nie trafił do bramki Martina Putnockiego strzelając kilkadziesiąt centymetrów obok słupka.
Podsumowując należy stwierdzić, że Jagiellonia po kilku lepszych meczach odzyskała pewność siebie i umiejętnie odrabia straty do tego by zakończyć sezon zasadniczy w mistrzowskiej ósemce. Nie będzie to łatwe, już za tydzień piłkarze Iwajło Petewa jadą na mecz z trzecią w tabeli Cracovią, kolejni przeciwnicy do Wisła Płock, która również walczy o awans do górnej ósemki. Następnie Jaga zmierzy się z ŁKS-em, drużyna która jest zagrożona spadkiem do 1 ligi. Sezon zasadniczy zakończy spotkaniem z mistrzem Polski Piastem Gliwice.