Jagiellonia Białystok po wygranej z Piastem Gliwice w pierwszej kolejce Ekstraklasy z wielkimi apetytami podchodziło do pojedynku z Widzewem Łódź. Chociaż Maciej Stolarczyk nie mógł skorzystać z takich zawodników jak Taras Romanczuk, Bojan Nastić, Juan Camara, Miłosz Matysika i Kacper Tabiś. Mimo wszystko to Jagiellonia Białystok była faworytem tego spotkania, zwłaszcza, że łodzianie to beniaminek Ekstraklasy.
Jagiellonia Białystok na równi z Widzewem Łódź
Chociaż to żółto-czerwoni byli faworytami piątkowego spotkania, po piłkarzach Janusza Niedźwiedzia nie widać było, że to dopiero ich drugi mecz w Ekstraklasie po powrocie do elity. Widzew od początku grał bardzo agresywnie, tak aby nie zostawiać dużo miejsca ofensywnemu trio Jagiellonii Białystok: Bidzie, Imazowi i Gualowi. Na boisko walki nie brakowało po obydwu stronach, podobnie jak sytuacji do zdobycia bramki.
Zarówno Jagiellonia Białystok jak i Widzew stworzyli sobie po jednej znakomitej okazji. Chociaż gwoli ścisłości łodzianie szans mieli więcej. Dwa groźne uderzenia Bartłomieja Pawłowskiego nie znalazły się w siatce Zlatana Alomerovicia. Po drugiej stronie Marc Gual w stuprocentowej okazji trafił w obrońcę rywali.
Jagiellonia Białystok bezradna po przerwie, Sanchez pieczętuje dobry występ Widzewa
Pierwsze minuty drugiej połowy zwiastowały podobne widowisko do tego przed przerwą, ale piłkarze Widzewa bardzo szybko wzięli sprawy w swoje ręce. I chodzi tu bardziej o konkretne działania na boisku, bo przy piłce nadal dłużej utrzymywała się Jagiellonia Białystok. Sęk w tym, że praktycznie nic nie wynikało z tego pod bramką Ravasa. A goście z Łodzi poczynali sobie coraz śmielej, a jeszcze prawdopodobnie zostali ograbieni z rzutu karnego.
Piłkarze Widzewa Łódź z każdą upływają minutą drugiej połowy coraz śmielej sobie poczynali aż w końcu dopięli swego. Z teoretycznie niegroźnej sytuacji najlepszy na boisku Pawłowski uderzył z rzutu wolnego tak, że Alomerović wyciągał piłkę z siatki. Stracona bramka nieco ożywiła grę Jagiellonii Białystok, w każdej akcji białostoczan brakowało dokładnego ostatniego podania.
Widzew do samego końca nie musiał już rzucać wszystkich sił do ataku, wystarczyło jedynie dobrze się bronić i wyprowadzać groźne kontrataki. W ten właśnie sposób beniaminek rozegrał ostatnie 30 minut meczu i udało im się zdobyć drugą bramkę. Obronę Jagiellonii Białystok ośmieszył Jordi Sanchez, który minął z trzech przeciwników i wpakował piłkę do bramki bezradnego Alomerovicia.
Jagiellonia Białystok – Widzew Łódź 0:2 (0:0)
Bramki: Pawłowski (72'), Sanchez (84').
Jagiellonia: Alomerović – Tiru, Skrzypczak, Pazdan – Prikryl, Pospisil, Nene (81' Cernych), Wdowik – Bida (63' Kowalski), Gual (71' Trubeha), Imaz
Widzew: Ravas – Stępiński, Żyro, Czorbadzijski (63’ Kreuzriegler) – Danielak (66' Shehu), Kun, Hanousek, Nunes – Terpiłowski (63’ Sanchez), Pawłowski (80' Hansen), Letniowski (81' Zieliński).
Żółte kartki: Prikryl - Hansen, Kun.
Sędzia: Piotr Urban.
Widzów 11 781.
Jesteś świadkiem ciekawego zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na: [email protected]