Jagiellonia Białystok pierwszych dni lutego nie będzie mogła zaliczyć do udanych. Na początku rundy wiosennej żółto-czerwoni przegrali z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza po bramkach z rzutów karnych. Faulowali Taras Romanczuk i Zlatan Alomerović.
- Niefrasobliwość we własnym polu karnym powoduje to, że nie przewidujemy pewnych rzeczy, które mogą się zdarzyć. Tak było również w przypadku tej drugiej bramki, gdzie spokojnie powinniśmy wyjść spod pressingu rywala, ale straciliśmy piłkę, poszło dośrodkowanie wprost na głowę zawodnika – tłumaczył stracone bramki trener Nowak na pomeczowej konferencji prasowej.
W ocenie całego meczu opiekun żółto-czerwonych zwrócił uwagę na te dobre momenty w grze swojej drużyny i przyznał, że powinna ona ten pojedynek zremisować:
- Co mogę powiedzieć, myślę, że ta pierwsza połowa była z naszej strony niezła. Mieliśmy niezłe fragmenty gry, dwie lub trzy sytuacje po których być może powinny paść bramki. W drugiej połowie po zmianach złapaliśmy ten rytm z obozu w Turcji i bez znaczenia, czy te karne powinny być, czy nie, to powinniśmy jakąś z sytuacji wykorzystać i mecz zremisować.
Nowak zdradził również, na jakie aspekty piłkarskiego rzemiosła będzie zwracał uwagę w najbliższym czasie:
- To jest młody zespół, który jeszcze potrzebuje dojrzałości w pewnych sytuacjach i dokładności. Wszystko inne podczas tych ostatnich 30-40 minutach pracowało na wysokich obrotach. Oczekuję, że będzie tak przez 90 minut. Zresztą zawodnicy sami mi powiedzieli, że te sytuacje jakie mieli, to powinni wykorzystać. Myślę, że ta kultura gry w naszym wykonaniu będzie coraz lepsza, ten zespół będzie dojrzewał z każdym tygodniem.
Opiekun Jagiellonii zdradził również, na jakim etapie w przygotowaniach jest jego drużyna i ile jej jeszcze brakuje:
- Jestem tu po to, aby pomóc swoim piłkarzom, aby pokazać im pewne aspekty gry, które im pomogą później w karierach. Na razie pracujemy 4 tygodnie, potrzeba nam jeszcze tego szlifu, ale jesteśmy na dobrej drodze.
Trener Nowak bardzo cieszył z bramki Przemysława Mystkowskiego, który był już praktycznie na wylocie u Ireneusza Mamrota:
- Cieszę się, że Przemek Mystkowski strzelił bramkę, bo wielu postawiło na nim krzyżyk, a grał wyśmienicie w meczach sparingowych. Podobnie jak Karol Struski, dziś wszedł Lutostański, czyli kolejny kamyczek naszej układanki. To przychodzi z czasem, nie można tego przełączyć jak włącznik od światła. Trzeba wierzyć w tych zawodników, podczas obozu staraliśmy się ich przekonać do tego, że te sytuacje, które mieliśmy, to trzeba z zimną krwią wykorzystywać.
Jagiellonia następny mecz w Ekstraklasie zagra 14 lutego. Jej przeciwnikiem będzie Górnik Zabrze.
Polecany artykuł: