Wigierski Park Narodowy. Drapieżny żółw schwytany
- Po raz kolejny przekonaliśmy się o potędze Internetu! - stwierdziła Anna Krzysztofiak z Wigierskiego Parku Narodowego. - Dopiero co pisaliśmy o widzianym na terenie WPN żółwiu, a już 15 sierpnia dostaliśmy wiadomość, że leśniczy z Nadleśnictwa Suwałki schwytał uciekiniera na obszarze Leśnictwa Pijawne.
Żółwia żółtobrzuchego, o którym niedawno pisaliśmy (<- kliknij, by przejść do artykułu), został zauważony przez jednego z turystów na jednej ze ścieżek. Wydawało mu się, że to niegroźny żółw błotny, gatunek chroniony i tzw. „naturowy”.
Po przesłaniu zdjęcia zwierzęcia pracownikom WPN na jaw wyszło co innego. Był to groźny drapieżnik występujący na terenach Kalifornii w USA, stanowiący zagrożenie dla żółwi żyjących w Polsce.
Żółw-drapieżnik w WPN – jak go schwytano?
O tym, jak „wpadł” żółw, opowiada Anna Krzysztofiak:
- Przemili pracownicy nadleśnictwa Suwałki jeszcze tego samego dnia przywieźli schwytanego gada do mnie do domu, gdzie przygotowałam mu prowizoryczne mieszkanie w dużym akwarium. Po bliższych oględzinach stwierdziłam, że jest to samica żółwia żółtobrzuchego w „kwiecie wieku” i w świetnej kondycji. Bez problemu dała się nakarmić i wyraźnie dobrze poczuła się w „miskowym” stawie, który umieściłam w jej akwarium. Wypuszczona na trawnik pokazała nam, że z pewnością nie do niej odnosi się powiedzenie „w żółwim tempie”.
Co się stanie z żółwiem?
To nie koniec historii gada. Teraz poszukuje on domu.
- Bardzo prosimy o pomoc w znalezieniu nowego, odpowiedzialnego domu dla naszego żółwia! - apeluje Anna Krzysztofiak.
Żółw żółtobrzuchy okazał się być ponad 20-letnią samicą wędrującą drogą leśną tylko w sobie wiadomym celu.