Budowę wieżowca skrupulatnie śledziła białostocka prasa i mieszkańcy miasta. Zakończono ją w 1958 roku i miasto zyskało nową wizytówkę.
"Drapacz chmur" miał zostać symbolem nowego i nowoczesnego Białegostoku. Szczególnie miało być takie centrum miasta. A tam właśnie stanął wieżowiec, który dzisiaj mieści się na skrzyżowaniu ul. Sienkiewicza i al. Józefa Piłsudskiego.
Na dziewięć kondygnacji składały się parter, siedem pięter i poddasze, na którym znajdowały się pralnie. W części mieszkalnej było natomiast 38 mieszkań.
Najstarszy wieżowiec w Białymstoku. Atrakcją pierwsza winda w mieście
Największą atrakcją wieżowca była winda, pierwsza w powojennym Białymstoku. Przed wojną istniała takowa w legendarnym Hotelu Ritz (zniszczonym w trakcie II WŚ).
Ta w wieżowcu była nie tylko pomocna dla mieszkańców budynku, ale również użytkowana przez spragnionych przejażdżki białostoczan. Ludzie ustawiali się w kolejki by z niej skorzystać, a niektórzy dorabiali sobie nawet klucze. Z biegiem lat winda zaczęła się jednak psuć i była już potem wykorzystywana sporadycznie.
Na parterze budynku znajdowała się z kolei część handlowa, z legendarnym niegdyś neonowym szyldem z nazwą sklepu "Mandarynka".
Najstarszy wieżowiec w Białymstoku. Tak prezentuje się obecnie
Wieżowiec z czasem spowszedniał mieszkańcom miasta. Z pierwszych lokatorów pozostało tam dzisiaj niewiele osób.
Zaniedbany i zdewastowany szybko przestał być wizytówką miasta.
Obecnie z nową elewacją i również handlowym pasażem na parterze jest domem dla nowych rodzin. Pośród krajobrazu licznych wieżowców miasta nie budzi już takich emocji, a białostoczanie codziennie mijają go przechodząc obok obojętnie. Niewielu z nich zna też bogatą historię budynku.