Nieprawomocne wyroki skazujące matkę i córkę zapadły w marcu przed Sądem Rejonowym w Białymstoku. Kobiety usłyszały wówczas zarzut znęcania się nad zwierzętami, a finalnie kary 6 i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu. Sąd orzekł też 3-letni zakaz prowadzenia hodowli psów oraz przepadek zwierząt. Skazane miały również zapłacić łącznie 30 tys. zł nawiązek na rzecz białostockiego oddziału Towarzystwa Ochrony nad Zwierzętami.
Teraz sprawa wraca na wokandę. Apelację złożył obrońca oskarżonych. Obrona wnioskuje o uniewinnienie lub warunkowe umorzenie postępowania. Z wyrokiem nie zgadza się też druga strona, czyli oskarżyciel posiłkowy, którym jest TOZ. Towarzystwo domaga się kar więzienia bez zawieszenia oraz 10-letniego zakazu prowadzenia hodowli psów.
Legalna hodowla, a w niej dramat zwierząt
42-letnia kobieta i jej 21-letnia córka prowadziły hodowlę psów we wsi Folwarki Małe, w gminie Zabłudów. Znajdowały się tam głównie psy rasy bulterier oraz staffordshire bulterier. Prokuratura zarzucała kobietom wspólne i świadome znęcanie się nad zwierzętami. Zarzuty wskazują na niewłaściwe traktowanie psów trzymanych w małym, wiejskim domku. Kobiety miały hodować psy w zanieczyszczonych psimi odchodami pomieszczeniach, w których panowało wysokie stężenie amoniaku w powietrzu. Psy żyły w bardzo dużym zagęszczeniu i hałasie, a niektóre z nich trzymano w małych, brudnych transporterach, które powinny służyć wyłącznie do transportu zwierząt. Według zarzutów kobiety nie zapewniały też zwierzętom dostępu do odpowiedniego pokarmu i wody.
