Spis treści:
- Donald Tusk proponuje "babciowe"
- Kiedy dostaniemy "babciowe"? Padła jasna deklaracja i konkretna data
- Jak otrzymać "babciowe"? Trzeba spełniać te warunki
Donald Tusk proponuje "babciowe"
- Mamy po najważniejszych pierwszych tygodniach i miesiącach bardzo często chciałyby wrócić do pracy. Chciałyby, ale nie mogą, bo żeby pójść do pracy po urlopie macierzyńskim, czy nawet w trakcie, jeśli chcą, to nie mogą głównie dlatego, że nie ma z kim zostawić dziecka, albo nie ma pieniędzy na to, żeby zapłacić za żłobek - powiedział w marcu Donald Tusk podczas spotkania z wyborcami w Częstochowie.
- Chcemy, by nowy system powodował, że gdy kobiety stają się matkami i wtedy, gdy tego chcą, mogły dokonać następującego wyboru. Proponujemy "babciowe", a więc 1500 zł miesięcznie dla każdej mamy, która po urlopie macierzyńskim chciałaby wrócić do pracy. Bardzo dokładnie to przeliczyliśmy - podkreślił były premier kraju.
Lider KO jeszcze przed wyborami jako jedną z obietnic proponował właśnie wprowadzenie nowego świadczenia. Mimo, że jego partia nie wygrała wyborów, to dzięki wysokiemu wynikowi i zapowiadanej koalicji z Lewicą i Trzecią Drogą może objąć władzę w przyszłym rządzie.
Kiedy dostaniemy "babciowe"? Padła jasna deklaracja i konkretna data
Do tematu "babciowego" odniosła się w środę (18 października) na antenie Radia Zet wiceprzewodnicząca KO. Małgorzata Kidawa-Błońska złożyła w tej sprawie jasną deklarację.
Polityk zapytana czy od 1 stycznia rodzice będą mogli liczyć na nowe świadczenie, wyjaśniła:
- Jeśli będziemy mogli szybko powołać rząd, to tak.
Jak otrzymać "babciowe"? Trzeba spełniać te warunki
Według zapowiedzi Donalda Tuska wsparcie w kwocie 1500 zł przysługiwałoby na dziecko, do chwili ukończenia przez nie trzeciego roku życia. Jednak kluczowym warunkiem ma być aktywność zawodowa matki. Rodzicielka musiałaby przez wspomniany okres pracować na umowie o pracę, dzieło czy zlecenie co najmniej za minimalną pensję. Ta obecnie wynosi 3490 zł brutto.
- Matka jak chce, wraca do pracy, ma trochę więcej środków, tymi środkami dzieli się po to, żeby dziecko miało opiekę. A z punktu widzenia nas wszystkich jako całości państwa nikt nie traci na tym, bo jak (kobieta) wraca do pracy, zaczyna płacić różne składki, to one i tak do budżetu wrócą mniej więcej w tej wysokości, a nawet większej niż te 1500 zł - tłumaczył Tusk.