Marsz rozpoczął się o godz. 16 pod pomnikiem Marszałka Józefa Piłsudskiego. Tę część Rynku Kościuszki zdominowały setki biało-czerwono-białych flag. Wzięli w nim udział m.in. przedstawiciele władz Białegostoku, diaspory białoruskiej, przebywający w mieście Ukraińcy a także białostoczanie.
Marsz, w którym wzięło udział według szacunków policji ok. 300 osób, przeszedł ulicami miasta przed konsulat Białorusi w Białymstoku. Niesiono kilkunastometrową flagę biało-czerwono-białą, flagi niepodległej Białorusi trzymano także w dłoniach, wiele osób było ubranych w barwy flagi. Można było też dostrzec flagi Ukrainy.
Marsz rozpoczynał transparent "Łukaszenka ukradł nasze głosy", niesiono też baner "Siedzą, bo są Polakami" z wizerunkami uwięzionych działaczy Związku Polaków na Białorusi Andrzeja Poczobuta i Andżeliki Borys. Skandowano m.in. "Żywie Bielaruś".
Uczestnicy nieśli też baner w listą osób więźniów politycznych, którzy są uwięzieni na Białorusi. Na liście jest ponad 1,2 tys. nazwisk. Nazwiska więźniów umieszczono też na papierowych "ptakach wolności", które nieśli uczestnicy.
Wybory prezydenckie na Białorusi odbyły się 9 sierpnia 2020 r. Wygrał w nich Alaksandr Łukaszenka, opozycja ocenia, że wybory były sfałszowane. Po wyborach, a także przed nimi na Białorusi odbywały się liczne demonstracje, wiele osób zostało zatrzymanych.
Protesty, organizowane są przez diasporę białoruską w Polsce, od dwóch lat odbywają się także w Białymstoku.