nasz temat

Śledzikowanie, czyli język podlaski. "Kolorek": Posługiwanie się gwarami zaczyna być modne

2025-01-29 11:44

Czy Polacy wstydzą się śledzikowania? O ulubionych regionalizmach, o tym, jak odmienić wizerunek i spopularyzować podlaską gwarę oraz czym jest i skąd pochodzi ten język, rozmawialiśmy z popularyzatorami lokalnej mowy, znanymi w mediach społecznościowych jako Kolorek oraz Śledź Polski.

Podlasianie nie gęsi, swoją gwarę mają. Chociaż może być to komuś nie w smak, język podlaski wciąż żyje i ma się dobrze. I dla nas się to podoba. 

Gwara podlaska

Czym jednak jest gwara czy też język podlaski? I tu już zaczynają się pierwsze schody. Bo jak bowiem zdefiniować mowę, która różni się między jedną a drugą wsią? Gwarą podlaską określamy mówienie "po prostu" lub "po swojemu". Jednakże nawet dziś przemierzając województwo podlaskie możemy natrafić na jej liczne odmiany. Ale po kolei... skąd się to wszystko wzięło? 

Podlasie to pogranicze kulturowe i językowe, dlatego od wieków dochodziło tu do wielu interferencji językowych. Od dawna współistnieją tu także różne grupy etniczne. Wpływ na kształt gwar podlaskich miał przede wszystkim dialekt mazowiecki oraz inne języki wschodniosłowiańskie (głównie białoruski i ukraiński oraz gwary północnokresowe), a nawet języki bałtyckie. Jako determinujące czynniki sprzyjające kształtowaniu się gwar podlaskich należałoby wskazać zmienną przynależność administracyjną i państwową (np. region był częścią Wielkiego Księstwa Litewskiego, a następnie Rzeczypospolitej Obojga Narodów) oraz zachodzące na tych obszarach procesy osadnicze w średniowieczu, np. fale osadnicze chłopów, którzy osiedlali się na północnej Lubelszczyźnie i Podlasiu. Z zachodu przybyli mieszkańcy Mazur i Mazowsza, którzy posługiwali się językiem polskim, a ze wschodu Rusini z Wołynia i Grodzieńszczyzny. Te procesy wpłynęły na kształtowanie się dwóch nieco odrębnych odmian gwary

- tłumaczy Patrycja Kownacka, doktorka językoznawstwa, z zamiłowania fanka podlaskich regionalizmów i lokalności podlaskiej. Na co dzień, oprócz nauczania języka polskiego jako obcego, prowadzi też swój blog o nazwie Śledź Polski. Możemy tam znaleźć wiele ciekawostek na temat regionalnej mowy wprost z Białostocczyzny i woj. podlaskiego. 

Nasza rozmówczyni dodaje, że trudno określić, ile dokładnie jest odmian podlaskiej gwary. 

Na pewno jest to kwestia bardzo skomplikowana i sporna wśród językoznawców. Wynika to z tego, że na Podlasiu często mamy do czynienia z mieszaniem języka ogólnopolskiego z elementami gwarowymi typowymi dla mowy "po prostu" lub "po swojemu". Co ciekawe, "po prostu" i "po swojemu" mogą być zarówno tożsame z posługiwaniem się gwarą białoruską, jak i lokalną odmianą języka polskiego (z interferencjami z gwar białoruskich i ukraińskich). Niektórzy twierdzą, że "po prostu" to mowa mieszkańców północnego Podlasia, zaś z mówieniem "po swojemu" możemy spotkać się w okolicach Hajnówki czy Bielska Podlaskiego.

"Gwara brzmi kompletnie inaczej od wioski do wioski", czyli bogactwo lingwistyczne wschodniego regionu

Podobnego zdania jest Karol Stefanowicz, znany powszechnie jako Kolorek. Podlaski Patryk Słejzi (jak sam się określa), odgrywa postać Turysty z Podlasia. Ogromną popularność w mediach społecznościowych zbudował właśnie na popularyzacji języka podlaskiego. Chociaż przez wiele lat żył za granicą, w Niemczech i w Anglii, swoją niszę znalazł właśnie na rodzimym Podlasiu. Sam mówi w kilku językach i jest ich entuzjastą. Dla nas wydaje się jednak, że jego ulubionym jest ten podlaski.

Jesteśmy tak bogatym regionem lingwistycznie, jeśli chodzi o tę gwarę. No bo tak naprawdę gwara może brzmieć kompletnie inaczej od wioski do wioski - mówi Kolorek w rozmowie z Eska.pl. 

Zdradza, że swoją regionalną mowę, którą słyszymy w jego filmikach, wzoruje na swoim dziadku. Ten pochodził natomiast z Bohonik, czyli niewielkiej wsi w Podlaskiem, a później zamieszkał w Zawadach pod Białymstokiem, które zostały ostatecznie włączone do miasta. 

"Nikt już w Białymstoku tak nie mówi. Ja jestem z osiedla Bacieczki, tam się wychowałem. Weekendy spędzałem jednak często właśnie w Zawadach, bo tam mój dziadek prowadził swoje gospodarstwo. Była to wieś pod Białymstokiem i nie było tam nawet drogi jakiejś asfaltowej, tylko było błoto na tej piaskowej. Były gospodarstwa i tam bardzo dużo ludzi się posługiwało gwarą, przede wszystkim starszych ludzi i ja stąd to trochę znam. Mój dziadek, co ciekawe, mówi po polsku, ale też jednym z języków, którym się posługiwał, była ta mowa prosta i on bardziej się posługiwał językiem polskim z naleciałościami z tego języka prostego - opowiada Karol. 

"Ale na przykład jak już pojedziemy do Hajnówki, czy nawet do tych Bohonik, do różnych takich miejsc bliżej granicy, to tam do tej pory się mówi po prostemu, albo po swojemu, po naszemu. I co ciekawe ten język występuje tutaj, u nas na Podlasiu, aż po Litwę, bo jak pisałem kiedyś pracę dyplomową, to robiłem wywiady historii mówionej z Tatarami, Lipkami. Tam pod Wilnem była tatarska wioska i tam również potrafiłem się porozumieć tym dialektem, tą gwarą czy językiem prostym, którym mówił mu dziadek. Tam również posługiwali się tym językiem, troszkę inaczej, ale bardzo podobnie" - dodaje.

Inny język był z kolei niegdyś w dzisiejszej stolicy województwa, czyli Białymstoku

"Jeśli chodzi konkretnie o Białystok, to ja nie jestem lingwistą, ale z tego, co słyszałem, to tak naprawdę język polski nie był w Białymstoku głównym językiem przed wojną. Tylko był język jidysz i wcześniej był język rosyjski. Jednak po wojnie mieliśmy wyludnione miasto i większość ludzi, która tu mieszka, przyjechała do tego miasta. Ci nowi mieszkańcy, przyjechali z okolicznych wsi. I oni tu ze sobą przywieźli też różne swoje nawyki językowe, akcenty itp." - podkreśla Kolorek. 

Dlaczego wstydzimy się gwary podlaskiej?

Skoro więc tyle bogactwa kulturowego w północno-wschodnim regionie Polski, to dlaczego wstydzimy się pochodzącego stąd języka? Istnieje pewne przeświadczenie o niższości "prostej" mowy, zamkniętej może chociażby już w samej jej nazwie. Gwara podlaska jest od lat marginalizowana, krytykowana czy nawet wyśmiewana. 

Podczas gdy Ślązacy, Górale czy Kaszubi tworzą słowniki, pielęgnują swój język i z dumą go używają, język Kresów jest ograniczany do mitu, w praktyce znanego tylko jego użytkownikom. Patrycja Kownacka w tym temacie powołuje się na autorytety językowe. 

"Zdaniem profesor Elżbiety Awramiuk ("Sto pytań do językoznawcy") takie gwary, jak: śląska, podhalańska i kurpiowska mają swoich silnych obrońców wśród ich użytkowników. Moim zdaniem nie zawsze idzie to jednak w parze z traktowaniem ich jako dobro narodowe przez mieszkańców innych regionów. Przykład gwary śląskiej idealnie obrazuje to, że chociaż jej użytkownicy traktują ją jako język regionalny, władza stara się uniemożliwiać kultywowanie i upowszechnianie tego dziedzictwa na poziomie formalnym, uzasadniając to dbałością o zachowanie tożsamości narodowej. Oprócz tego są ludzie, którzy z reguły przypisują negatywne konotacje użytkownikom gwary. Traktują gwaryzmy lub regionalizmy jako coś prowincjonalnego, nierzadko w kategorii błędu językowego, zestawiając regionalne warianty z wzorcową polszczyzną. Przecież wykorzystywanie w gwarze białostockiej konstrukcji "dla", zamiast tej celownikowej, nie jest zgodne z normą wzorcową funkcjonującą w ramach polszczyzny ogólnej. Podobnie niektórzy Podlasianie traktują śledzikowanie jak błąd w zakresie wymowy, ponieważ to zjawisko odbiega od normy wzorcowej. Tak naprawdę śledzikowanie nie jest już tak powszechne wśród mieszkańców Podlasia" - mówi lingwistka.

Czym jest "śledzikowanie"?

Wyjaśnia też, czym jest samo "śledzikowanie", bo jak twierdzi, często spotyka się z błędną interpretacją tego zjawiska językowego.

Jest to kresowa wymowa spółgłosek środkowojęzykowych /ś/, /ź/, /ć/, /dź/ w postaci zmiękczonej/półmiękkiej  /s’/, /z’/, /c’/, /dz’/. Jest to typowe dla gwary białostockiej i mieszkańców wschodniego Podlasia. 

Kto wstydzi się Śledzików?

Wspomniane wyżej wyśmiewanie czy wstyd, może wynikać także z geografii. Mówiąc precyzyjniej z położenia województwa podlaskiego na mapie Polski i jego znaczenia w kraju. 

"Jeśli chodzi zaś o to, dlaczego wstydzimy się naszych gwar, uważam, że jest to bardzo złożony problem, którego podstawą jest kompleks niższości Podlasian wynikający z różnych czynników. Od wielu lat województwo podlaskie kojarzone było z Polską B. Jeśli spojrzelibyśmy na Polskę w kategoriach centrum-peryferie, Podlasie mieściłoby się pewnie w peryferiach geograficznych i kulturowych. Takie wartościowanie jest szkodliwe, bo wprawia w kompleksy mieszkańców obszarów przygranicznych. Z jednej strony mierzymy się z krzywdzącymi stereotypami, np. część Polaków uważa, że to, co wschodnie jest prowincjonalne i zacofane. Niekiedy zdarza mi się czytać komentarze, że Podlasie to odrębny świat. Mam wrażenie, że często wynika to z braku wiedzy autorów tych wypowiedzi na temat współistnienia wielu gwar i ich genezy. Niektórym nie podoba się to, że w podlaskich gwarach jest wiele zapożyczeń z gwar białoruskich lub ukraińskich. Z drugiej strony nasz region jest mityzowany, a nawet orientalizowany. Szeptuchy, mieszanka językowa, wielokulturowość, niezwykłe uduchowienie to tylko niektóre skojarzenia, które są przywoływane przez zainteresowanych Podlasiem przyjezdnych. Czasami taka idealizacja bywa szkodliwa, bo może skutkować skansenizacją podlaskiego dziedzictwa kulturowego" - zauważa Kownacka. 

Swoją osobistą historią i przemyśleniami w tym temacie dzieli się także Turysta z Podlasia.

Mam taką perspektywę, że jak wyjeżdżałem do Anglii, mając 18 lat, to było tak, że jak się jechało z Warszawy do Białegostoku, to się czuło taki Wschód. Nawet Bydgoszcz, skąd pochodzi moja babcia, to był dla mnie taki przestrzał, jak byłem nastolatkiem. Oni mieli galerie handlowe i azjatyckie jedzenie i dla mnie to było takie wszystko dziwne, bo u nas tego nie było. My tak naprawdę kiedyś byliśmy mało rozwiniętym regionem, na tle innych regionów, ale teraz już tak nie jest. I myślę, że ludzie się z tego wyśmiewali, że jesteśmy takim zacofanym regionem. Tak naprawdę ludzie mają takie złudne pojęcie o Podlasiu. Są nawet te żarty i memy, że rzucają dzidami tutaj w samoloty. A tak naprawdę, jak ja teraz jeżdżę trochę po Polsce, to szczerze, jesteśmy bardziej rozwinięci niż niektóre inne rejony kraju - ocenia. 

Ważnym aspektem, kojarzonym z Podlasiem jest również wielokulturowość regionu. Z jednej strony bogactwo, z drugiej strony przez powielane przez lata stereotypy, może przyczyniać się też do problemów z postrzeganiem lokalnych języków. 

"Chciałabym również odnieść się do treści książki Anety Prymaki-Oniszk - "Kamienie musiały polecieć". Autorka doskonale ilustruje problem podziałów wśród mieszkańców Podlasia, które na pierwszy rzut oka mogą być niewidoczne, ponieważ są skrywane pod płaszczykiem wielokulturowości. Reportażystka posługuje się gwarą "po prostu" i przywołuje historie z czasów swojego dzieciństwa. Podkreśla, że w jej miejscowości funkcjonował podział na polskich i ruskich mieszkańców. Już wtedy można było zauważyć, że to, co ruskie (przymiotnik pochodzący od Rusi), było kojarzone z czymś gorszym i prowincjonalnym. O ile język "po prostu" służył do codziennej komunikacji, nikt nie miał z tym problemu, ale użycie go w kontekście oficjalnym lub posługiwanie się nim w szkole mogło narazić jego użytkowników na upokorzenie - przytacza Kownacka. 

Podobną perspektywą obrazuje Karol Stefanowicz, który zauważa, że ten wstyd może wynikać z czasów komuny. Wtedy też próba stworzenia jednolitego wyznaniowo i kulturowo państwa, prowadziła do szykanowania osób mówiących lokalną gwarą. Było to odbierane jako bycie z pochodzenia obywatelem innego kraju. 

"Pewien pan opowiadał w radiu, jak udzielał kiedyś wywiadu "po swojemu" i ktoś później mu powiedział, żeby wracał na Białoruś. Ale on mówi, że ja jestem stąd i mój dziadkowie i pradziadkowie, wszyscy są stąd. Bo niektórzy nawet się nie identyfikują za bardzo z Białorusią czy z Polską. On powiedział tak, "my tu byliśmy, jak było Księstwo Litewskie, my tu byliśmy, jak była Polska, my tu byliśmy, jak była Rosja, jak były Niemcy i te kraje się zmieniały tu cały czas, a my jesteśmy nadal" - opowiada Kolorek. 

I tu z pomocą przychodzi nasza specjalistka od języka. 

Warto podkreślić, że "ruskość" gwar podlaskich nie ma związku z "rosyjskością", tylko odnosi się do Rusi, z którą Polska wraz z Litwą stworzyły unię. W tym czasie, za sprawą Rusi, na Podlasiu pojawiło się prawosławie greckiego obrządku. Można powiedzieć, że język "po prostu" zawiera wiele elementów językowych z tamtych czasów - wyjaśnia Kownacka.

Popularyzacja i znajomość gwary nadal w powijakach. Czy powstanie kurs nauki mówienia "po prostu"?

Co można zatem zrobić, by ocieplić wizerunek podlaskiej mowy? Ważne jest popularyzowanie znajomości i wiedzy na temat podlaskiej gwary w Polsce, a szczególnie w regionie. Problem zauważalny jest jednak już na etapie oficjalizacji tego języka.

"Podlasie nie jest monolitem językowym. Brakuje również standaryzacji, która pozwoliłaby na wyznaczenie jasnych granic między gwarami podlaskimi a gwarami wschodniosłowiańskimi. Ponadto mowa mieszkańców sąsiednich wsi może znacznie się różnić, szczególnie pod względem leksykalnym. Niekiedy czynnikami determinującymi używanie określonego słownictwa mogą być: narodowość, wyznawana religia, położenie geograficzne, a także kwestie socjologiczne. Chociaż gwary podlaskie mieszczą się w obrębie dialektu mazowieckiego, problemem jest również wyznaczenie przez językoznawców spójnych granic dialektologicznych. Jedni utożsamiają Podlasie z obecnym województwem podlaskim, inni z historycznie pojmowanym Podlasiem. Najczęściej uznaje się jednak, że gwary podlaskie używane są na obszarze nad Narwią i Bugiem z Białymstokiem, Drohiczynem, Sokółką, Bielskiem Podlaskim i Białą Podlaską" - wyjaśnia Patrycja Kownacka, odnosząc się do mnogości gwar występujących na podlaskich terenach.

Myślę, że sposobów na popularyzację jest wiele, ale kluczowe jest to, żeby to użytkownicy gwar podlaskich lub osoby używające białostockich regionalizmów przekazywały to dziedzictwo z pokolenia na pokolenie. Wiem, że część młodych Podlasian używa "po swojemu" w kontaktach codziennych z kolegami i koleżankami i uważam, że to świadczy o realnym funkcjonowaniu tego mikrojęzyka, a nie uznaniu go za skansenowy eksponat lub produkt turystyczny" - dodaje. 

"Wydaje mi się, że kolejnym, jeśli nawet nie najważniejszym aspektem, jest kwestia kodyfikacji języka, co w pewnym stopniu już ma miejsce. Powstała publikacja Jana Maksymiuka "Pisownia i gramatyka języka podlaskiego", w której przedstawiono m.in. alfabet podlaski, szczegółowo opisano fonetykę, morfologię i składnię. Oprócz tego opublikował on słowniczek "Pudlaśkie słowo na kažny deń". Myślę, że autor przygotował solidne podwaliny, które mogłyby posłużyć nauczaniu tego języka w sposób bardziej sformalizowany. Wskazuje to również na potrzebę używania go nie tylko w mowie, ale też w piśmie. Jest to jednak tylko jedna z gwar podlaskich, którą Maksymiuk określa językiem lub mikrojęzykiem podlaskim. Dużą rolę w kontekście popularyzowania i analizowania gwar podlaskich odgrywają badania lokalnych językoznawców. Te możemy już znaleźć w przestrzeni akademickiej" - wyjaśnia językoznawczyni.

Z podobną inicjatywą wychodzi nasz orędownik prostej mowy. Turysta z Podlasia przyznaje, że marzy mu się, żeby były oficjalne kursy gwary podlaskiej na poziomie akademickim i żeby istniała możliwość poznania tej mowy, nie tylko "na wsi".

Reprezentanci podlaskiej mowy. Gwara podlaska może niedługo zaistnieć na Eurowizji

Nasi rozmówcy podkreślają jak ważne jest także propagowanie podlaskiej mowy w przestrzeni medialnej. Sami są przecież szerzycielami regionalnego języka w świecie mediów społecznościowych i to nie jedynymi. 

Ostatnio głośno o gwarze podlaskiej zrobiło się w kraju dzięki podlaskim artystom. Swada i Niczos z utworem "Lusterka", śpiewanym w języku podlaskim, powalczą o udział w popularnym konkursie Eurowizji. Na razie czekają ich preselekcje, czyli krajowy konkurs, ale swoją nietypową formą sztuki wywołali już i tak spory szum. 

Patrycja Kownacka zwraca także uwagę na twórczość białostockiego rapera Ciry, który w swoim utworze "Pogwarki" popularyzuje białostockie regionalizmy. A Kolorek wspomina o zespole Berek z Bielska Podlaskiego, który często nagrywa piosenki "po naszemu". Stylizacja gwarowa występuje także chociażby w literaturze regionalnej, np. "Konopielce" Edwarda Redlińskiego, książkach Krzysztofa Gedroycia czy Ignacego Karpowicza. Nie sposób nie wspomnieć również o przykładach filmowych, jak choćby słynna seria "U Pana Boga…". Śledzikowanie można zauważyć też m.in w kultowym filmie "Sami Swoi".

Autorka bloga "Śledź Polski" podkreśla dodatkowo znaczenie współczesnej sztuki ulicznej. W przestrzeni Białegostoku znajdziemy malowidła prezentujące gwaryzmy i regionalizmy. Do znanych przykładów należą dzieło Pauliny Horby prezentujące gwaryzmy w postaci scrabbli czy mural "Wyślij pocztówkę DLA babci" stworzony w ramach promocji festiwalu Up To Date.

"Dla mnie się to podoba". Każdy z nas zna regionalizmy i gwaryzmy podlaskie

Jak podkreśla Kolorek, gwara podlaska może być wyśmiewana, ale okazuje się, że każdy w Polsce kilka słów z niej zna. Z kolei mieszkańcy województwa podlaskiego i Białegostoku, nawet jeżeli mówią po Polsku, często nie są świadomi, że wplatają w codzienny język słowa typowe właśnie dla mowy regionalnej. A jakie są ulubione słowa naszych rozmówców pochodzące z lokalnego folkloru?

"Jednym z moich ulubionych gwaryzmów/ regionalizmów białostockich jest "apałonik", czyli łyżka wazowa. Jest to zapożyczenie z języka białoruskiego. W moim domu to słowo było wymawiane jako "łapałonik", co dodatkowo podkreślało funkcję tego przyboru kuchennego. Stosunkowo często używam też słowa "odwiedki", bo w mojej rodzinie zwyczaj odwiedzania nowo narodzonych dzieci i wręczania im przy okazji prezentów, jest dość powszechny. W gwaryzmach i regionalizmach podoba mi się to, że często są bardziej ekspresywne i  precyzyjniej wyrażają to, co czasami nie jest tak uwydatnione w polszczyźnie ogólnopolskiej. Chociaż istnieje słowo "gapa", mam wrażenie, że regionalizm "rozdziawa" (alternatywnie "razdziawa") bardziej obrazowo wyraża intencję mówiącego. Wskazuje na to, że osoba tak określana jest nieco roztrzepana i chaotyczna. Słysząc to słowo, od razu wyobrażam sobie człowieka, który ma szeroko otwartą buzię, jest głęboko pogrążony we własnych myślach, oddalony od świata rzeczywistego, a przy tym zachowuje się niezdarnie" - mówi doktorka językoznawstwa, Patrycja Kownacka.

"Dla mnie się podobasz" to numer jedne. Lubię słowo "barabanić" (hałasować - red.). Bardzo lubię dwa takie słowa z języka prostego - "bachur" albo "bajstruk", które oznaczają takie dziecko spoza małżeństwa. Co jeszcze? "Koliś", to znaczy kiedyś. Szczerze mówiąc, nie zdaję sobie czasem sprawy, że słowa, których używam na co dzień pochodzą z gwary - "hajtać się" na przykład (brać ślub - red.) - zauważa Kolorek. 

Co dalej z gwarą podlaską? "Mamy powody do dumy"

Jak podkreśla Turysta z Podlasia, przybliżający na co dzień sekrety i skarby regionu, mamy wiele powodów do dumy. 

"Ja np. jestem wegetarianinem i tak jest, że nawet w najmniejszych miejscowościach na Podlasiu zawsze znajdę jakąś opcję wege. My jesteśmy otwarci na różnych ludzi. Też nawet w najmniejszych miejscowościach wszędzie są pięknie wyremontowane, rynki, kamienice" - zwraca uwagę Kolorek i podkreśla swoją dumę ze znajomości podlaskiego języka oraz potrzebę kultywowania go wśród młodych ludzi.

Myślę, że nie ma się czego wstydzić. I że można być jednocześnie i swojskim i wykształconym i światowym człowiekiem" - podsumowuje.

"Mam nadzieję, że powoli zaczynamy doceniać nasze lokalne dziedzictwo kulturowe i językowe. Wydaje mi się, że posługiwanie się gwarami zaczyna być modne, o czym świadczy coraz większa popularność profili poświęconych tej tematyce w mediach społecznościowych czy nagrywanie utworów muzycznych, których teksty piosenek zawierają gwaryzmy" - podsumowuje Patrycja Kownacka. 

Niewątpliwie języki regionalne i lokalne gwary są nieodłączną częścią kultury i tradycji, która tworzy bogactwo całej Polski. Natomiast naszą misją jest ich kultywowanie, tak, by nie wymarły wraz z odchodzeniem naszych przodków. Może właśnie teraz jest dobry czas na przeproszenie się z podlaską gwarą, na fali jej popularności, dzięki publicznej dyskusji wywołanej naszymi eurowizyjnymi reprezentantami. Bo Podlasianie nie gęsi, swój język mają. Nie białoruski, nie ukraiński i nawet nie polski, a po prostu podlaski.

ZOBACZ PONIŻEJ: To podlaskie "miasteczko-bajeczka" robi furorę! Tu poczujesz się jak u Pana Boga za piecem

Białystok Radio ESKA Google News
Autor: