O sprawie poinformował w poniedziałek zespół prasowy podlaskiej policji. Według ustaleń PAP, sprawa nie ma na razie terminu jej rozpoznania przez sąd.
Według ustaleń śledztwa prowadzonego pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Białymstoku proceder trwał w latach 2016-2018. Wtedy policja wpadła na trop przestępczej działalności firmy, która - pod pozorem pomocy dzieciom - wyłudzała pieniądze od darczyńców.
Czytaj również: Rolnicy. Podlasie. Gienek i Jastrząb ruszyli na wyprawę. Wyzwanie ich przerosło [ZDJĘCIA, WIDEO]
34-letni mieszkaniec województwa śląskiego i jego o 3 lata młodsza wspólniczka założyli działalność gospodarczą, której celem miała być szeroko rozumiana pomoc. Policjanci, opisując mechanizm działania, zwracają uwagę, że każde z oszustw (ostatecznie liczba zarzutów sięgnęła 8 tys.) zaczynało się od rozmowy telefonicznej. Do potencjalnych ofiarodawców dzwoniło kilkudziesięciu zatrudnionych telefonistów, którzy nieświadomi prawdziwej działalności firmy, zwracali się do nich z prośbą o finansowe wsparcie. Za każdym razem chodziło o dzieci, np. z domów dziecka czy przebywające w szpitalach.
- Ta informacja powodowała, że przedsiębiorcy chętnie wspomagali ich działalność. Już na wstępie przestępcy prosili o zadeklarowanie kwoty, na jaką mogą liczyć. Wiedząc, jakimi datkami będą dysponować, tylko za ich niewielką część kupowali drobne rzeczy, aby w ten sposób zachować pozory swojej działalności. Do dzieci trafiały m.in. poduszki, książki czy piłeczki rehabilitacyjne, kupione tylko za ułamek deklarowanych kwot - podała policja.
Po odebraniu darów przez daną placówkę firma dostawała podziękowanie lub przynajmniej - wcześniej przygotowany druk potwierdzenia odbioru z pieczątką lub podpisem. Nie było tam żadnej informacji o tym, co i za jaką kwotę zostało podarowane, ale kopie takich potwierdzeń przedstawiane były darczyńcom. Dołączano do nich faktury, ale na całą kwotę darowizny zadeklarowaną przez daną firmę.
- Wszystkie te dokumenty przywozili listem poleconym niczego nieświadomi kurierzy, którym już najczęściej darczyńcy opłacali faktury. Ten mechanizm pozwolił oszustom ukryć fakt zabierania większości wpłaconych środków, pomimo utrzymywania w przekonaniu darczyńców, że na zakup potrzebnych rzeczy przeznaczyli całą przekazywaną kurierom kwotę - poinformowała policja.
W śledztwie udało się ustalić blisko 8 tys. przypadków takich oszustw na terenie całego kraju, oskarżonym grozi do 8 lat więzienia. Straty zostały oszacowane przez pokrzywdzonych na prawie 830 tys. zł. (PAP)