Początkowo w akcie oskarżenia figurowało ułatwianie migrantom pobytu w Polsce. W obliczu nowych dowodów w sprawie, prokurator postanowił zmienić zarzuty na organizację migrantom nielegalnego przekraczania granicy. Prokuratura złożyła także wniosek do sądu o powołanie biegłych, którzy ocenią nowe dowody.
Instrukcje, jak nielegalnie przekroczyć granicę
Nowe dowody to zrzuty ekranu telefonu, na których widoczne są wiadomości oraz nagrania głosowe z komunikatorów. Śledczy znaleźli je w telefonie, który był w samochodzie, którym podróżowało dwoje z pięciorga oskarżonych w tej sprawie.
W wiadomościach przekazywano migrantom instrukcje, którymi trasami najłatwiej przekroczyć polsko-białoruską granicę i dostać się dalej na zachód Europy, a także ile trzeba zapłacić przemytnikom za transport oraz co mówić służbom w razie zatrzymania.
Wśród dowodów jest także korespondencja jednej z oskarżonych z organizatorem przemytu ludzi. Jak podała prokuratorka Magdalena Rutyna z Prokuratury Rejonowej w Hajnówce, oskarżona powiedziała organizatorowi przemytu, że zapłaci mu pieniędzmi przekazanymi jako datki na rzecz migrantów.
Sprawa trwa ponad 3 lata
Oskarżeni usłyszeli zarzuty w marcu 2022 roku - śledczy oskarżyli aktywistów o pomocnictwo w nielegalnym przekroczeniu polsko-białoruskiej granicy Egipcjaninowi i rodzinie Irakijczyków. Grozi za to osiem lat więzienia.
Po dwuletnim śledztwie zarzuty zmieniono. Jedną osobę oskarżono o przynoszenie migrantom jedzenia do lasu, pouczania, co mają mówić służbom w razie zatrzymania i udzielanie schronienia. Pozostałe cztery osoby usłyszały zarzut przewożenia w głąb kraju Egipcjanina i Irakijczyków, którzy nielegalnie przekroczyli polsko-białoruską granicę.
Oskarżeni nie przyznają się do winy.
Na granicy bez zmian
Jak wynika z raportów podlaskiego oddziału Straży Granicznej, migranci usiłujący nielegalnie dostać się do Polski z Białorusi niemal codziennie rzucają w polskie służby kamieniami i konarami drzew. W skutek tych działań uszkadzają samochody Straży Granicznej i narażają polskich funkcjonariuszy na niebezpieczeństwo.
W maju ubiegłego roku migranci na podlaskim odcinku polsko-białoruskiej granicy śmiertelnie ranili polskiego żołnierza, używając do tego noża przymocowanego do kija. 21-latek zmarł w warszawskim szpitalu w skutek poniesionych obrażeń.