W tym miejscu granicy polsko-białoruskiej stały już wysokie słupy, rozciągany był drut kolczasty. Pracowało przy tym kilkanaście osób, teren zabezpieczało wojsko, które nie pozwalało dziennikarzom i fotoreporterom wejść na drogę graniczną.
Sprawdź też: Ruszyła budowa płotu na granicy z Białorusią. Zobacz zdjęcia
Na odcinku granicy niedaleko sąsiedniej wsi Wojnowce przy użyciu ciężkiego sprzętu rozładowywane były w środę stalowe słupy, które będą stanowiły oparcie konstrukcji tworzonej z drutu kolczastego. Według zapowiedzi szefa MON Mariusza Błaszczaka, ogrodzenie stanowić będą dwa zwoje układane jeden nad drugim i łączone w taki sposób, by takie ogrodzenie uzyskało docelową wysokość 2,5 metra.
To pomysł z granicy węgiersko-serbskiej, spełniający tam od kilku lat swoje zadanie.
Premier Mateusz Morawiecki mówił w miniony wtorek w Kuźnicy, gdzie wizytował inny odcinek tzw. zielonej granicy polsko-białoruskiej, że prace potrwają kilka, do kilkunastu tygodni. Najpierw zabezpieczane będą odcinki granicy najłatwiejsze do przejścia przez grupy nielegalnych imigrantów, łącznie ok. 180-190 km. Potem podobnie zabezpieczony ma być także odcinek bardziej na południe, który znajduje się wzdłuż rzeki Bug.
Nominki. Powstaje drut kolczasty na granicy polsko-białoruskiej
Na dużej części granicy Polski z Białorusią w Podlaskiem jest już ogrodzenie z drutu kolczastego sięgające ok. 1,5 metra. Widać je np. w okolicy wsi Usnarz Górny, za którą od kilkunastu dni po białoruskiej stronie koczuje grupa cudzoziemców.
W niektórych miejscach takie zabezpieczenia łączą się z naturalnymi przeszkodami. Tak jest np. w Minkowcach, gdzie granica przebiega skrajem wsi; za stodołami widać słupki graniczne obu krajów, a drogę graniczną i rozciągnięte wzdłuż niej zabezpieczenie z drutu kolczastego oddziela od zabudowań podmokły, niedostępny teren. (PAP)