Znają się od dzieciństwa. O przyjaciółkach zrobiło się głośno po wydarzeniach, które rozegrał się na osławionej Standing Stane Road pomiędzy miejscowościami Kirkcaldy i Leven w Szkocji.
29 grudnia pochodzące z Białegostoku Natalia Kowszyn i Weronika Dawgul jechały do domu w Kirkcaldy z Glenburnie Care Home w Leven, gdzie pracują na co dzień jako opiekunki. Wtedy na ich oczach rozegrał się dramat.
Najdroższe piwo w życiu? Mężczyzna uciekał przed ekspedientką. Wpadł na policjanta
Białostoczanki zatrzymały się, by zaoferować pomoc pasażerom stojącego w pobliżu pola golfowego samochodu. Miał włączone światła awaryjne. Wtedy usłyszały za sobą huk, a w lusterku wstecznym rozbłysły płomienie.
- Dwa samochody zderzył się ze sobą. Jeden z nich płonął - relacjonowała brytyjskiemu The Courier Natalia. - Nie było czasu na zastanawianie się. Po prostu pobiegłyśmy i zaczęłyśmy wyciągać ludzi.
Weronika dodała, że pasażerowie forda krzyczeli o pomoc. Z powodu odniesionych w wypadku obrażeń nie byli w stanie wydostać się z płonącego auta. - Mieli złamane żebra i nogi. Nie mogli się ruszać - tłumaczyła. - To było naprawdę trudne, bo większość mężczyzn była większa od nas.
Polki w Szkocji uratowały 5 osób z płonącego samochodu. Weronika i Natalia to białostoczanki
Do czasu przybycia służb ratunkowych Weronika i Natalia same uwolniły wszystkich pasażerów - czterech mężczyzn i kobietę. Wszyscy mieli od 19 do 29 lat. Pogotowie zabrało ich do szpitala w Kirkcaldy.
W rozmowie z dziennikiem Weronika dodała, że do bohaterskiego wyczynu popchnęła ich ludzka natura. - Dla nas było to oczywisce - tłumaczyła.
Weronika i Natalia są mamami. Ta druga ma dwóch synów w wieku 8 i 2 lat. Druga ukończyła II Liceum Ogólnokształcące oraz Wyższą Szkołę Administracji Publicznej w Białymstoku.
Polecany artykuł: