Poznań. Wynajmujący nie mogą odzyskać swojego mieszkania
Planeta Abstrakcja to facebookowa strona stworzona przez Borysa i Olę. Para jeździ po świecie i przygotowuje ciekawe reportaże z zapomnianych miejsc na świecie. Kilka dni temu na stronie zamieścili post, w którym poinformowali, że wrócili do Polski, aby... powalczyć o swoje mieszkanie. - Latem 2022 roku, kilka dni przed podróżą na Madagaskar postanowiliśmy wynająć naszą kawalerkę w Poznaniu młodej dziewczynie. Lokatorka po wprowadzeniu, zapłaciła za 2 tygodnie lipca i nic więcej - napisali.
Mieszka i nie płaci! Dzika lokatorka: "znam swoje prawa"
Ola i Borys opisali, że kobieta pół roku żyła na ich koszt. - Nie płaciła rachunków, nie wpuszczała nikogo do odczytu wodomierzy. Nie odbierała telefonów, smsów, poczty. „Znam swoje prawa" - stwierdziła. Nie podała żadnych konkretnych powodów braku płatności - przyznawali.
Od nowego roku wiele spółdzielni podniosło opłaty. To też dotyczy kawalerki, która należy do Oli i Borysa. - Miesiąc temu dostaliśmy informację, że spółdzielnia podnosi nam opłaty za wodę (1.5 razy więcej!) ponieważ lokatorka nie wpuszcza nikogo do odczytów. Do tego woda w łazience przecieka i to wszystko nasz problem, nasz koszt - przyznawali.
Jak odzyskać mieszkanie od nieuczciwego najemcy? Sprawa może trwać latami!
Wiele osób się zastanawia dlaczego lokatorka nie została eksmitowana z mieszkania. Okazuje się, że według polskiego prawa za prąd, gaz i wodę muszą płacić właściciele. - Nie możemy jej nic odłączyć pod groźbą postępowania karnego! - piszą. - Nie możemy też jej wyrzucić, bo chroni ją tzw. "mir domowy". Policja stanie w jej obronie dopóki nie uzyskamy decyzji o eksmisji, na którą czeka się latami! - dodają.
Ola i Borys przyznali, że są w kontakcie z prawnikami, którzy przyznają, że "prawa będzie się toczyć latami". - Przez dziką lokatorkę straciliśmy już około 20 tys. zł. Mamy zszarpane nerwy, wszystkie plany się posypały - mówią.
Sami zainteresowani przyznali, że opisali sprawę publicznie ku przestrodze.
Mieszkanie udało się odzyskać!
W mediach pojawiło się wiele publikacji na ten temat. W piątek (10 lutego) Ola i Borys przekazali, że odzyskali mieszkanie.
- Po całonocnej batalii położyliśmy się po prostu na podłodze i zabarykadowaliśmy drzwi. Rano nie mieliśmy na nic siły. W końcu ktoś zebrał się do żabki po śniadanie. Potem wymiana zamków, sprzątanie. Mieliśmy szczęście! Szczęście, że znaliśmy ludzi, którzy byli gotowi pójść z nami w tą patologię. Jędrzej, Zuza, Kuba i rodzice - przekazali.
Ola i Borys podkreślili, że takich historii są tysiące i przyznają, że "żadna umowa nie chroni przed dzikim lokatorem. Kruczki prawne, najem okazjonalny, to nie ma znaczenia - jak trafisz na kogoś nieuczciwego i zdeterminowanego to po prostu masz problem na miesiące lub lata".