Leśnicy i Lasy Państwowe po raz kolejny włączyły się w kampanię społeczną „Stop pożarom traw” prowadzoną przez Komendę Główną Państwowej Straży Pożarnej. W pożarach ginął ptaki, palą się gniazda już zasiedlone, a zatem z jajkami lub pisklętami. W płomieniach ginął także owady, co powoduje zmniejszenie liczby zapylonych kwiatów. Często w pożarach życie tracą zwierzęta domowe, które przypadkowo znajdują się w zasięgu pożaru. Dotyczy to również dużych zwierząt leśnych, takich jak sarny, jelenie czy dziki.
Gleba się wyjaławia, gdyż zostaje wstrzymany rozkład resztek roślinnych, ulega zahamowaniu asymilacja azotu z powietrza. Od palącego się poszycia gleby, może zapalić się również podziemna warstwa torfu. Pożar torfu jest wyjątkowo trudny do ugaszenia, zdarza się, że trwa nawet kilka miesięcy. Ponadto łąka po pożarze regeneruje się przez kilka lat, natomiast odtworzenie pokładów torfu wymaga wielu wieków - czytamy w komunikacie RDLP w Białymstoku.
Wypalanie traw, to wysokie koszty. Strażacy oszacowali, że w ubiegłym roku poniesione straty wyniosły niemal 41 mln zł. Natomiast podczas akcji ratowniczych związanych z gaszeniem nieużytków zużyto 183 413 171 l wody, co odpowiada pojemności 49 basenów olimpijskich.
Za wypalanie traw grożą wysokie kary, nawet do 5 tys. zł, a w przypadkach, kiedy zagrożone jest mienie lub życie – od 1 roku do 10 lat pozbawienia wolności. Lęsnicy zaczęli już dyżury w Punktach Alarmowo-Dyspozycyjnych. To właśnie tam monitorowane jest zagrożenie pożarowe.