Odwiedziłem legendarne "miasteczko-bajeczkę" na Podlasiu. Dawna dzielnica żydowska przenosi do XIX wieku!
Majówkowe weekendy to świetna okazja na to, aby ruszyć w województwo podlaskie i poznać te regionalne perełki, których do tej pory nie miało się okazji odwiedzić. Na dobry początek postanowiłem poznać miejsce, które znajduje się niedaleko Białegostoku, bo tylko około 30 minut jazdy samochodem.
Odwiedziłem Tykocin, legendarne miasteczko na Podlasiu, które wymieniane jest przez wszystkie branżowe, turystyczne magazyny, jako to miejsce, które trzeba odwiedzić wybierając się na wycieczkę po województwie podlaskim. Słyszałem wiele o jego niepowtarzalnym klimacie, zabytkowej architekturze i legendzie o "miasteczku-bajeczce", w którym czas zatrzymał się w XIX wieku. Zanim wyruszyłem w podróż, miałem zatem spore oczekiwania.
Dlatego swoje pierwsze kroki po dojechaniu do Tykocina, od razu skierowałem w kierunku dzielnicy żydowskiej. Niemniej to, co mnie zaskoczyło od razu po wjechaniu do miasta, to tłumy turystów. Wjechałem do Tykocina chwilę po godz. 13:00, czyli po rozpoczęciu pory obiadowej, ale zarówno przy synagodze, jak i na ścieżce edukacyjnej i w ruinach zamku, spotkałem prawdziwe tłumy przybyszów z Warszawy i okolic.
Kolejne wielkie wrażenie zrobiły na mnie uliczki Tykocina. Wysiadłem na zabytkowym Starym Rynku, na przeciwko komendy miejskiej policji, i od razu wszedłem do innego świata. Urokliwe uliczki, kolorowe kamieniczki i zabytkowe budynki tworzą niepowtarzalny klimat, który przenosi nas w czasie. Spacerując po Tykocinie, można poczuć się jak w XIX-wiecznej scenerii filmowej.
Synagoga i dzielnica żydowska to jedne z większych atrakcji w Tykocinie
Po spędzeniu około trzech godzin w Tykocinie uważam, że w tym klimatycznym mieście na Podlasiu nie będą nudzić się zarówno najmłodsi, jak i dorośli. Wjeżdżając do miasta spotkałem prawdziwe tłumy w pobliżu byłej dzielnicy żydowskiej, a szczególnie oblegana była Mała Synagoga oraz budynek Synagogi Wielkiej. Trudno również było znaleźć wolne miejsce w jednej z restauracji w centrum i nad rzeką Narwią oraz w kawiarni.
Wszyscy ci, którzy nie mają ochoty tracić czasu w kolejkach na wejście do muzeum, polecam darmowe atrakcje. Tutaj świetna będzie ścieżka edukacyjna wzdłuż Narwi, gdzie nie tylko zjecie lub wypijecie coś dobrego, ale również poznacie historię Tykocina. Podobnie ciekawy może być spacer do ruin Zamku - wejście do środka jest płatne, ale samo podziwianie z zewnątrz fortyfikacji zrobiło na mnie wrażenie.
Tykocin to jednak nie tylko zabudowanie żydowskie czy rycerskie. W miasteczku zachowało się sporo zabytków sakralnych, także w Zespole Klasztornym Bernardynów z XVIII w. czy w kościele w samym centrum miasta, znajdziecie sporo czasu na podziwianie historii tego miejsca.
Tykocin to miejsce, gdzie wciąż żywe są tradycje i kultura Podlasia. Na każdy rogu spotkacie tu rzemieślników, którzy kultywują dawne zawody, posłuchać lokalnych opowieści i spróbować regionalnych potraw. To tutaj przeszedłem się ulicami, które zachowały swój niepowtarzalny klimat i zabytkową architekturę, które przeniosły mnie w czasie do XIX wieku. Wystarczyło, że zamknąłem oczy, a poczułem tamten gorący klimat Tykocina.
Tykocin to miejsce, które idealnie łączy tradycję z nowoczesnością (od razu zobaczycie to co ja, że nawet nowe budynki muszą mieć czerwony dach), dlatego aby rozpocząć podróż po odkrywaniu wielokulturowości Podlasia, ta malutka miejscowość sprawdzi się idealnie.
